Za nami rok kolejnej kadencji naszego samorządu. Co się w tym czasie zmieniło, co zasługuje na uznanie, a co na naganę? Przeczytaj komentarz byłego kandydata na burmistrza na temat tego, co dzieje się w naszej gminie.Artykuł sponsorowany
INWESTYCJE
Pierwszą i jedyną, jak na razie ważną inwestycją jest budowa kanalizacji od strony ulicy Topolowej. Można to zaliczyć na plus, mimo że jest to inwestycja za pożyczone pieniądze i nie wiadomo, jak na tym wyjdzie budżet naszej gminy. W parze idzie jednak niestety pierwszy rachunek za błędy w lokalizacji oczyszczalni ścieków. W pobliżu cmentarza powstanie pierwsza z wielu w przyszłości przepompownia - konieczne będzie pompowanie ścieków w górę.
Kolejną inwestycją, zupełnie irracjonalną w czasach kryzysu to uwikłanie się gminy w absurdalną - moim zdaniem - inwestycję pod kościołem w Rudach, dzięki której mamy dziś kłopoty finansowe. Jak głosi prasa - na czas nie są przelewane transze finansowe, co powoduje zadłużenie gminy i niemożliwy do zamknięcia budżet. By to uregulować, musimy się znowu chyba zapożyczyć na to, aby pod klasztorem powstał parking, który może i ładny, ale w takich warunkach dla mieszkańców gminy zupełnie zbędny. Trzeba również pamiętać o tym, że - pomijając jego wybudowanie - na samym końcu trzeba będzie go odśnieżyć, oświetlić i pozamiatać. Nie sądzę, aby zawiadujący inwestycją w Rudach miał ochotę na to prozaiczne zajęcie. Świadczy o tym chociażby stosunek własności na tej nieruchomości. Wychodzi na to, że nie przemysł i miejsca pracy są ważne dla władz, tylko jakieś anachroniczne myślenie o turystach. Turysta jest wtedy, kiedy ma za co przyjechać, a jak nie ma za co, to my zostajemy z pustym portfelem, mimo przeprowadzonych inwestycji, na które w przyszłości trzeba będzie się zrzucić, aby je na określonym poziomie utrzymać. Ten szczególny typ turysty nie należy do najbogatszych, ponieważ są to pątnicy, a więc osoby najczęściej starsze i niezamożne. Gdyby jednak zwrócono uwagę na młodych i pomyślano o chcących aktywnie spędzać wolny czas budując za kilkadziesiąt tysięcy w każdej z naszych miejscowości wzdłuż rzeki Rudy przystań (kilka schodków w dół do rzeki plus rampa), wtedy oferta byłaby pełniejsza. Na to jednak niestety się nie zanosi. To sprawia, że boję się trochę o ten nasz skromny budżet.
Wielu zarzuca mi niechęć do tego czegoś w Rudach i ma niestety rację. Argument pereł i dziedzictwa jakoś do mnie nie przemawia, bo ani to opactwo, ze względu na to, że nie ma tam ani jednego mnicha, ani pałac, ze względu na absencję arystokraty. Jest to piękny architektonicznie obiekt, ale tylko tyle. Ten fajny (wczesny) cysters, który budował sieć kanałów i stawów typu Łężczok i kanał Pogonica, przewraca się chyba w grobie widząc koło młyńskie w centralnym punkcie parkingu obracane przy pomocy elektrycznej pompy wodnej, zamiast kręcące się w jakimś celu i po coś siłami natury. Obiekty jak nasz rudzki, powinny służyć nam wszystkim, pełniąc funkcję społeczną usprawiedliwiającą koszta związane z ich utrzymaniem, a więc konserwatorium, dom dziecka lub też dom opieki społecznej/pogodnej starości itd. Dach nad głową i mur, powinien chronić przed deszczem i chłodem ludzi, a nie sprzęty lub zwietrzałe idee lub też służyć w celu organizowania sporadycznych rautów na cześć tego lub owego lokalnego lidera za pieniądze podatników.
Na koniec odnosząc się do dziedzictwa, znowu mam wątpliwości, ponieważ można dziedziczyć fortunę, talent i inne dobra, ale można dziedziczyć również cukrzycę, schizofrenię i inne nieszczęścia. Koniec cystersów w przeciwieństwie do początku ich egzystencji w Rudach był raczej uciążliwy dla mieszkańców, ze względu na przymus pańszczyzny. Takie czasy; modne jest stawianie nowych zamków nie tylko w Rudach. Kilka ostatnich lat powiat raciborski z naszych pieniędzy buduje nowy zamek w Raciborzu, a na ukończeniu tej farsy nikt nie wie jak zagospodarować ten obiekt.
Wiem też, że na jednej z ostatnich sesji przedyskutowano projekt kolejnego budżetu bez jakiegokolwiek cienia nadziei (moim zdaniem) na rozwój zachodniej części naszej gminy i stolicy. Starego roku nie da się zamknąć, a tu na nowy zakłada się 1 mln 890 tys. deficytu. Tak więc znowu trzeba będzie przetrwać rok i żyć na kredyt. Można tak robić pod warunkiem nadziei na przyszłość, ale tej nie widać. Nie ma nic, co mogłoby czekać. Są prowadzone inwestycje na zasadach finansowania z pieniędzy, które zostały; nie mamy żadnego gotowego projektu w szafie, który można byłoby wystawić w formie konkurencji dla innych projektów. Wiem, że w Raciborzu próbują doprowadzić do budowy przystani lub grodu za pieniądze, które zostały marszałkowi województwa. My zaś nie mamy bardzo co pokazać, mimo że w szafie mogłoby to spokojnie leżeć i czekać na swoją kolejkę.
SŁUŻBA ZDROWIA
W myśl najważniejszej ustawy, jaką jest Konstytucja, państwo ma obowiązek zapewnić obywatelowi nieskrępowany dostęp do służby zdrowia. Nie musi to być akurat autobus, który zawiezie nas do przychodni :-). Mamy własne ośrodki zdrowia, które - niestety - traktowane są w sposób pasterski. Stały się owcami, którą trzeba ogolić. To sprawiło, że gmina przestała się zajmować swoim obywatelem i zajęła się podwyżką czynszów, czego konsekwencją na przyszłość - to bardzo łatwo przewidzieć - będzie spadek jakości świadczonych usług medycznych i osłabienie tego czynnika, jakim jest opieka zdrowotna.
Tutaj rozpoczęły się próby decydowania za pacjenta, kto będzie jego lekarzem i jak będzie wyglądała opieka nad nim. Póki co, to na szczęście pacjent (a nie Urząd Miejski) decyduje o tym, kto będzie jego lekarzem i to pacjent składa deklarację w stosunku do lekarza, a nie do Urzędu Miejskiego. W normalnym państwie najpierw proponuje się alternatywę na zasadzie kogoś innego, kto oferuje lepsze usługi. Wtedy taka usługa gorsza zostaje zamieniona na usługę lepszą i tak właśnie wygląda reforma w normalnych warunkach.
Służba zdrowia będzie teraz musiała oszczędzać, więc prawdopodobnie zniknie kilka etatów w gminie (pielęgniarka środowiskowa czy jakiś specjalista), ponieważ zarobić na 15 tys. zł czynszu miesięcznie (czynsz plus olej na ogrzewanie) nie będzie łatwo. Tym bardziej, że umowa nie pozwala na prowadzenie na terenie działalności firmy "Amicus-Med" jakiejkolwiek działalności komercyjnej, związanej choćby ze sprzedażą leków. Na ten czynsz trzeba będzie zarobić. Gdy na niego nie ma, NFZ wypłaci tyle samo co wcześniej pieniędzy, a więc trzeba będzie oszczędzać na jakości usług. Może być więc tak, że będzie się prosić pacjenta, by zapłacił za strzykawkę czy inną rzecz, tylko po to, aby firma mogła wygospodarować brakujące pieniądze. Instytucja, która powinna być obiektem troski jest traktowana po macoszemu i brakuje tylko, aby urząd wymyślił coś podobnego do koncesji na usługi medyczne, podobnej do tej na jakiej jest sprzedawany alkohol wysokoprocentowy w mieście.
EDUKACJA
Tutaj znowu wpadka. Wiem o tym, ponieważ jestem ojcem dziecka, które uczy się obecnie w Szkole Podstawowej im. Jana Wawrzynka. Doszło do tego, że rodzice nie są w ogóle informowani przez Urząd Miejski o planowanych krokach. Rodzice proszą Urząd o wyjaśnienia, zamiast współuczestniczyć w podejmowaniu trudnych decyzji. Wszystko, o czym się dowiadujemy, trafia do nas od tyłu. Docierają do nas bardzo zatrważające wiadomości, mówiące o planowanej likwidacji jednostki, jaką jest szkoła i to już niebawem, ponieważ od 1 września 2012 r. - jak głosi plotka - wszystkie dzieci powinny zacząć naukę w budynku przy ulicy Piaskowej.
Problem ten nie został w ogóle przedyskutowany z rodzicami, co jest sprawą bardzo nieodpowiedzialną i bardzo nie fair w stosunku do rodziców. Inicjatywa powinna być po stronie decydujących. To rodzice powinni mieć możliwość zadecydowania, co zrobić ze swoją pociechą w przyszłości i jeżeli jest taka trudna decyzja do podjęcia, to powinna zostać przedyskutowana wspólnie z urzędnikami. Czasami taką żabę trzeba połknąć. Łatwiej bowiem połknąć ją razem, niż czekać aż ktoś zrobi to za nas.
Jest jednak alternatywa. Uważam, że tą szkołę należy ocalić. W jaki sposób? Można - nie marnując infrastruktury w postaci boiska czy sali gimnastycznej, a więc nowych i starych inwestycji poczynionych w ten budynek (swoją drogą to dziwne, że reforma wcześniej nie była przewidziana, kiedy podejmowało się decyzję o budowie boiska czy wymianie okien i systemu grzewczego). Obiekt ten wyposażony jest w cztery osobne wejścia. Gdybym był burmistrzem, zdecydowałbym się na kompromis i jeżeli już rzeczywiście tą reformę trzeba przeprowadzać (a niestety nie mam pełnych danych i nie wiem, czy rzeczywiście trzeba), można byłoby zostawić całe piętro budynku i frontowe wejście dla Urzędu Miejskiego, a tył łącznie z salą gimnastyczną i boiskiem, do którego prowadzi osobna brama (jest to zamknięte i odizolowane miejsce) zachować dla potrzeb edukacyjnych, oczywiście dzieląc szkołę na roczniki. Zaproponowałbym kompromis tego typu, że roczniki 1-3 pozostawiono by na jednym piętrze z salą gimnastyczną i boiskiem, a 4-6 przenieść do budynku przy ul. Piaskowej, tym bardziej że ta szkoła cierpi na niedobór uczniów.
To jest tylko propozycja kompromisu, a rzecz taką należy tak czy inaczej przedyskutować z rodzicem. Rodzic, mimo że to on i jego pociechy są podmiotem troski, tak jak i pacjent, powinien być dobrze poinformowany o zamierzeniach władz. Urzędnik ma obowiązek powiadamiać go o tym, a nie podejmować decyzje za jego plecami.
Jeżeli budynek szkoły stanie się jednak urzędem i nieformalna umowa o dwóch kompletach nauczycieli w "nowej" szkole zostanie wprowadzona w życie, wtedy będzie to oznaczało odroczenie wyroku na nauczycielach, a uczeń będzie świadkiem walki o przetrwanie.
Są również sprawy, które ujrzały światło dzienne w ciągi kilku ostatnich miesięcy i budzą jeszcze większe kontrowersje. Mam na myśli raporty potwierdzające liczbowo i epicko obecność w atmosferze szkoły przy ul. Piaskowej substancji chemicznych w znacznym stopniu przekraczającej normy. Obydwa raporty są dostępne jako linki do innych artykułów na ten temat zamieszczonych przez ten portal. Moim zdaniem są jednoznaczne i dyskwalifikują budynek z celów, do których obecnie służy (smrodek). Istnieje jeszcze jeden (trzeci) raport z grudnia (ok. dwa tygodnie temu), do którego jeszcze nie dotarłem, ale myślę, że to tylko kwestia czasu i dobrej woli.
To dzięki Państwu (internautom, rodzicom, nauczycielom itd.) te i inne fakty zostały nagłośnione i rozpoczęła się dyskusja na tematy ważne i bezpośrednio nas dotyczące. Niepokoi tylko fakt braku nad tym wszystkim kontroli, co widać, biorąc pod uwagę remont hali sportowej w trakcie roku szkolnego oraz daty raportów z maja (przed wakacjami).
To dzięki Wam w budżecie miasta znalazła się kwota 750 tys. na załatwienie tego problemu. Mam również nadzieję, że nie zaczną się jakieś przenosiny w środku roku szkolnego z jednego budynku do drugiego i uczeń będzie spokojnie kończył rok szkolny bez zbędnych perturbacji. Jeszcze jedna plotka głosi o tym, że uczniowie z Piaskowej następny semestr zaczną na ul. Jagodowej, ale to już na pewno jest nieprawdą - miejmy nadzieję. Panika jest złym doradcą. Te i temu podobne sprawy są bezpośrednią przyczyną ucieczki uczniów i decyzji ich rodziców o przenosinach do gmin ościennych, mimo uciążliwości związanych z transportem dla swoich dzieci.
BEZPIECZEŃSTWO GMINY
Wiele osób twierdzi, że mam bzika na punkcie bezpieczeństwa powodziowego. Mają pewnie rację :-) Kuźnia Raciborska, mimo poczynionych inwestycji na rzece Odrze, jest w jeszcze gorszej sytuacji niż była w roku 1997, ponieważ druga strona rzeki zamknęła swoją linię (Rudnik zakończył inwestycję obwałowania). Nasza gmina natomiast stoi otworem, więc przewidywania są łatwe i proste: linia wałów zamknięta wypiętrzy falę powodziową i jak runie na nasze miejscowości (mam na myśli Rudę, Budziska Kuźnię czy Turze), to nie będzie nawet za bardzo jak uciekać.
Tak jak przewidywałem wcześniej, budowa zbiornika w lesie w Kuźni Raciborskiej ugrzęzła (na szczęście) - bo była knotem tak inwestycyjnym, jak i konstrukcyjnym, więc mam nadzieję, że utknie na zawsze i ktoś ją opracuje od nowa, by nie wyrzucić pieniędzy w błoto.
Dookoła odbywają się konferencje poświęcone Odrze. Na jednej z nich miałem okazję być z panią burmistrz. Odbyła się w zeszłym roku w Kędzierzynie-Koźlu. Głównym tematem było bezpieczeństwo oraz praktyczne wykorzystanie rzeki. W listopadzie miała miejsce kolejna - dużo większa, na której pojawili się nawet przedstawiciele ministerstwa Czech, Słowacji i Niemiec. Dyskutowano o przyszłości zbiornika Racibórz, zbiornika Kotlarnia i na temat inwestycji kanału Odra-Dunaj. Od nas niestety nie było nikogo, tak jakby Odra przez naszą gminę w ogóle nie płynęła. Nie jesteśmy jednak sami, bowiem nie było również - poza radnym powiatowym Leonardem Malcharczykiem - nikogo z władz Raciborza, Nędzy, ani z drugiej strony Odry. Byli za to wszyscy inni, którzy są żywo zainteresowani tematem i gospodarczym wykorzystaniem rzeki.
Przypomnę również, że przed kilkoma miesiącami na jednej z sesji Rady Miejskiej miałem okazję znowu promować ideę budowy wspomnianego kanału i systemu przeciwpowodziowego. Okazało się przy tym, że nasi radni pojedynczo są bardzo rozsądni i można z nimi rozmawiać. Niestety, gdy są w grupach, a zwłaszcza jednej, pojawia się "syndrom Orwellowski" i rzeczowe argumenty rozbijają się o mur lojalności klubowej, która mam nadzieję, że nie zastąpi w przyszłości sumienia i zdrowego rozsądku. Ci, do których trafiłem, to fajni ludzie, a pozostali, zakładam że też. Jestem urodzonym optymistą i liczę na współpracę w przeciąganiu przez głosowanie innych projektów. Mam nadzieję, że sprawy będą żyły własnym życiem, bez względu na politykę, w którą nie chcę się bawić.
OCHRONA ŚRODOWISKA
Ogólnie rzecz biorąc jest trudno, o czym wszyscy wiemy, bo jest kryzys i nie ma pieniędzy, ale tak jak pisałem w swoim programie wyborczym, trzeba byłoby się zastanowić nad śmieciami. Te - niestety - od 1 stycznia weszły w życie i "ofiarowało" się je gminom, a wygląda na to, że nie jesteśmy na to przygotowani. Próbujemy takie zajmowanie się śmieciami obrócić w podpisanie kontraktu i nasze obowiązki zrzucić na kogoś innego. Tak się nie robi. Śmieci należy posegregować, tworząc przy tym miejsca pracy. To sprawi, że mieszkać będziemy w ładniejszym miejscu.
Nasza Kuźnia jest niestety na ostatnich miejscach list rankingowych jeśli chodzi o ochronę środowiska ze względu na dopłaty do pieców itd. Nasza gmina jeszcze niczego nikomu nie dała i nie dopłaciła do niczego. Obecnie prowadzony jest program dopłat do solarów, ale gmina również w tym nie partycypuje. Nie wyciąga ręki do swojego obywatela i nie jest bardzo nim zainteresowana.
Mamy dużo miejsc, które można byłoby wymazać z mapy terenów niezagospodarowanych. Na przykład ludziom z Białego Dworu lub Rudy, tam gdzie w ogóle nie pójdzie kanalizacja, zaproponować dopłaty do przydomowych oczyszczalni ścieków. Ale tego się również nie robi i zachowuje się tak, jakby tego problemu nie było. Wygląda na to, że wożenie beczkowozami nieczystości to dobry interes.
Jest jeszcze rozmowa na temat jakiejś oczyszczalni ścieków w Jankowicach, mimo że nasza ma zdolności przerobowe. Uważam, że łatwiej i prościej byłoby podłączyć Jankowice do Kuźni Raciborskiej ze względu na wystarczającą ilość spadów i dystans, czyli około 5-6 km. Mieścimy się w parametrach aprobacji inwestycji przez FOŚ. To samo tyczy się Rudy Kozielskiej, skąd do oczyszczalni w Kuźni jest tylko 5,2 km. Nie robi się w tym kierunku nic, a można by było też tę sprawę popchnąć do przodu.
***
Jak zatem oceniam roczną pracę naszego samorządu? Uważam, że mimo sporego wysiłku, gdzieś stracił się cel tego urzędowania. Tym podstawowym celem jest poprawa naszych warunków życia, a nie samo urzędowanie. Urzędowanie to jest cel na drodze do-, a nie cel sam w sobie. Staram się jednak z optymizmem patrzeć w przyszłość. Przecież to są ludzie, którzy mają swoje sumienia i muszą się w końcu obrócić na nas wszystkich...
Wracając jeszcze do kwestii podstawówki i rzekomych przenosin, mam głęboką nadzieję, że to są plotki, bo o tych "rewelacjach" dowiaduję się z nieoficjalnych źródeł. Jeżeli jest w tym jednak cień prawdy, to jeszcze jest ciągle czas na refleksje i można podjąć inne decyzje. Dlatego dziś pokusiłem się na komentarz do aktualnych spraw, tym bardziej że uważam, iż są one cały czas aktualne i nie są jeszcze historią. To jeszcze się może zdarzyć, a my jako ludzie mamy na to wpływ i możemy to w każdej chwili zmienić.
Na koniec życzę wszystkim mieszkańcom szczęśliwego Nowego Roku. Życzę również, aby rządzący zaczęli robić coś nowego, by zaproponowali rozwój, a nie tylko celebrę. Byśmy w końcu mieli miejsca pracy, by zaczęło nas przybywać, a nie ubywać. Byśmy nie musieli do końca reformować w dół te szkolnictwo, a raczej w górę.
Urzędnik to sługa i żyje z naszych podatków, a więc rozliczajmy jego pracę premiując podwyżką lub też udzielając nagany, tak jak to robi właściciel przedsiębiorstwa z Nami motywują do roboty.
Z poważaniem
Paweł Macha
P. S.Ten portal jest otwartym forum dyskusyjnym dzięki właściwemu podejściu prowadzących. Krytyka ma na celu wymianę poglądów na tematy dla Nas ważne, a nie obrażanie kogokolwiek. Jestem do dyspozycji jeszcze przez kilka dni i będę odpowiadał za to, co napisałem osobiście. Ponoszę jednoosobowo odpowiedzialność za treść i kształt tego, co wyżej zostało napisane.