21 maja 2024

Jest jeszcze wiele pomysłów na Osiedle. Pięcioletnią kadencję jednostki pomocniczej "Osiedle nr 1" podsumowuje Jacek Gąska

22 i 23 maja w Kuźni Raciborskiej odbędą się wybory do zarządu jednostek pomocniczych, które potocznie zwane są "miejskimi sołectwami". W drugiej dziś odsłonie prezentujemy to, co udało się zrealizować w obrębie jednostki pomocniczej "Osiedle nr 1".


Walka z niewidzialnym wrogiem i pomoc uchodźcom

W ocenie Jacka Gąski, przewodniczącego zarządu jednostki pomocniczej "Osiedle nr 1" mijające 5,5 roku było czasem innym, ale nie zmarnowanym. Z jednej strony trzeba było stawić czoła niewidzialnemu wrogowi, jakim był koronawirus, który spowodował zamknięcie ludzi w domach i ograniczenie wszelkich kontaktów międzyludzkich, z drugiej - wybuch konfliktu zbrojnego na Ukrainie, który spowodował napływ - także do naszej gminy - uchodźców, którym trzeba było podać pomocną dłoń. - Jako człowiek i mieszkaniec Kuźni Raciborskiej mam wrażenie, że w tych dwóch sytuacjach jako społeczeństwo, zdaliśmy egzamin - mówi.


Jednym z pierwszych zadań, jakich podjął się zarząd, było otwarcie dwóch wyposażonych w rozmaite urządzenia placów zabaw, które dość szybko - z powodu pandemii - zostały zamknięte. - Dzieci mogły tylko patrzeć na huśtawki czy karuzele. Taka była decyzja polityków, a mimo to nie staliśmy z założonymi rękami. Nawet na samym początku pandemii kilkoro członków zarządu (w tym kobiety) wzięło w ręce łopaty i rozgarniało zamówiony wcześniej i przywieziony piasek. Nigdy nie powiedziałem, że ja coś zrobiłem. Wszystko, co udało się zrobić, zrobiliśmy to jako zarząd, jako grupa ludzi. Natomiast wszystko, co złe - biorę na siebie - podkreśla J. Gąska.

Ograniczony budżet i środki na konkretne cele

Przewodniczący zarządu zdaje sobie sprawę, że nie każdemu można dogodzić. Mimo to, każde działanie w mijającym okresie kierowane było do tej czy innej grupy mieszkańców. Czy pięć lat to dużo? Zdaniem szefa jednostki i tak, i nie. - Patrząc na otwarty niedawno Eko Park, to działanie, które od pomysłu na zagospodarowanie terenu aż po finalizację prac trwało prawie dwa lata. Czasami chciałoby się zrobić więcej, jednak ograniczał nas budżet. Mieliśmy w dyspozycji pewną pulę środków i ani grosza więcej. Środki zewnętrzne? Tak, ale nie na każdą inicjatywę. Łatwiej jest po nie sięgnąć sołectwu, takiemu jak Budziska czy Siedliska, które mogły korzystać z rozmaitych programów, jak "Inicjatywa sołecka". To dodatkowe pieniądze. My, choć określa się nas mianem "miejskiego sołectwa", sołectwem w rozumieniu przepisów ustawy nie jesteśmy - tłumaczy Jacek Gąska, który mimo wszystko dumny jest z tego, co udało się wykonać.


- Jest wiele rzeczy, które widać, ale są i takie, o których na szerszym forum nigdy nie mówiliśmy, ponieważ nie zależało nam na dużym rozgłosie. Uważam, że zarząd po to został wybrany, aby podejmować działania w kierunku zmian na Osiedlu - zaznacza przewodniczący. - Eko Park udało się wykonać tylko dlatego, że Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej dysponował środkami finansowymi na rewitalizację obszarów zdegradowanych w wyniku klęski żywiołowej, a takim był zniszczony przez huragan osiedlowy las w lipcu 2017 r. Nie można było więc tych pieniędzy przeznaczyć na plac zabaw czy jakąkolwiek inną inwestycję - tłumaczy J. Gąska.

Gdy brakuje pieniędzy, czasami trzeba zakasać rękawy

Z opinii, jakie dało się słyszeć wśród mieszkańców wywnioskować można, że Eko Park jest ciekawą formą zagospodarowania terenu, choć zarówno tu, jak i w wielu innych miejscach, można znaleźć jakieś niedociągnięcia, jeżeli chodzi o jego funkcjonalność. Bo inaczej coś wygląda na rysunku, gdzie wyobraźnia podpowiada nam różne rozwiązania, a inaczej w rzeczywistości, gdy się okazuje, co i gdzie jeszcze trzeba poprawić. I bardzo często zadanie takie wykonuje się już własnym sumptem. Mowa tu m.in. o odnowieniu niektórych urządzeń na placach zabaw (przy u. Rudzkiej i pomiędzy blokami przy ul. Bema i R. Lewandowskiego).

W trakcie omawianej kadencji było wiele inicjatyw społecznych, o których warto mówić i o nich pamiętać. - To nie jest tak - mówi przewodniczący - że w Kuźni nic się nie dzieje. To nieprawda. Był czas, kiedy we własnym zakresie przewoziliśmy ławki i ustawialiśmy je tam, gdzie chcieli tego mieszkańcy. Dysponujemy stojakami na rowery, które chcemy zamontować w różnych punktach Osiedla. Już mamy od ludzi sygnały, gdzie one są potrzebne. Robiliśmy paczki dla mieszkańców na Boże Narodzenie, członkowie zarządu piekli ciasta, które - w formie cegiełek - były sprzedawane podczas świątecznego jarmarku, a dochód był przeznaczany dla najbardziej potrzebujących. To także współpraca ze strażakami ("Strażacki Mikołaj"), czyli paczka dla chorych dzieci. To elementy, które nieodpłatnie realizował zarząd jednostki, wobec czego są stałym elementem wydarzeń, więc trudno tego nie dostrzegać - mówi nam Jacek Gąska.

- Jeżeli ktoś pamięta - kontynuuje przewodniczący - pierwsze jarmarki bożonarodzeniowe, to była zwykła choinka, stolik z kilkoma piernikami i to wszystko. Dziś mamy fajną imprezę, która wciąż się rozrasta i mam wrażenie, że niedługo Plac Zwycięstwa będzie za mały, żeby to wszystko pomieścić. To jest i to się dzieje. W to jedno grudniowe popołudnie przychodzą tam mieszkańcy całej Kuźni Raciborskiej i nie tylko. To wspaniały element integracji. Drugim takim wydarzeniem było niedawne oddanie mieszkańcom Eko Parku, które połączono ze stawianiem moika, czyli drzewka majowego. Wielu kuźnian z tej części miasta pewnie nawet nie wiedziało, co to oznacza, a jest to tradycja tej części kraju, w którym żyjemy. Bo dziś Osiedle czy cała Kuźnia to teren, który skupia ludzi z różnych stron Polski, którzy przyjechali kiedyś tu za pracą. Warto więc pokazać szerzej tę kulturę. Myślę, że to się udało. Nie spodziewaliśmy się nawet, że będzie tak duża frekwencja - zaznacza szef Osiedla.

Dzik już nie taki dziki

Do zrealizowanych zadań, jakie znalazły się na koncie jednostki pomocniczej "Osiedle nr 1", a o których nie mówiło się głośno, dopisać można również doprowadzenie do wydłużenia tras autobusów PKS (wielu z pewnością pamięta, że kursowały tylko do dworca). Zebrano podpisy, które przekazano staroście raciborskiemu. Ten zaprosił zainteresowane strony na spotkanie. Ostatecznie doszło do rozmowy na linii starosta-burmistrz-radni, dzięki czemu udało się zapewnić dojazd autobusu do bardziej wysuniętych punktów miasta. - Jeżeli ktoś chce, to można znaleźć porozumienie - podkreśla przewodniczący Gąska.


Co więcej: zastosowano rozwiązania, dzięki którym na osiedlu nie widać dziś dzików, które potrafiły wielokrotnie podchodzić pod szkołę czy bloki mieszkalne, co było widać po zrytych trawnikach. - Zostały podjęte pewne działania, o których nie chcę tu szerzej mówić, ale proszę zwrócić uwagę, że dziś problem dzików już nie występuje, a przecież tak naprawdę mieszkamy w środku lasu. To są inicjatywy, które były podejmowane przez zarząd, na które mieliśmy dotację z Urzędu Miejskiego, choć to są tak naprawdę wirtualne pieniądze, gdyż nikt z nas fizycznie ich nie wydaje. One znajdują się w budżecie miasta i są do dyspozycji jednostki. I nie można było wydać ich ot tak sobie, lecz trzeba było nieraz zasięgnąć opinii, czy na to działanie można je przeznaczyć - wyjaśnia pan Jacek.

Finansowa współorganizacja wydarzeń

Czy w prezentowanym okresie można było zrobić więcej? Na pewno tak, natomiast - jak podkreśla szef jednostki - trzeba było wziąć pod uwagę możliwości i czas. - To powodowało, że zrobiliśmy tyle, ile się udało, choć osobiście uważam, że zrobiliśmy naprawdę dużo. Wspomnieć tu należy o montażu urządzeń do street workoutu, który znajduje się przy szkole (koszt to ponad 40 tys. zł), dostawiliśmy urządzenia do siłowni pod chmurką, gdzie jedno - w zależności od przeznaczenia - kosztowało do 7 do 12 tys. zł. Do tego zakupiono ławki, które zamontowano w różnych częściach osiedla. Dokładaliśmy także do wydarzeń kulturalnych współorganizowanych z MOKSiR i zarządem jednostki pomocniczej "Osiedle Stara Kuźnia", jak Dzień Dziecka na Placu Zwycięstwa, Festiwal Kolorów czy Piana Party, który miał miejsce na terenie obecnego Eko Parku. Robiliśmy wszystko, żeby mieszkańcy chcieli w tych wydarzeniach uczestniczyć. Nie można w tym przypadku zapomnieć o dofinansowaniu w strażacki sprzęt, gdyż to inwestycja w bezpieczeństwo naszych mieszkańców. Jeżeli nasi strażacy są dziś dobrze wyposażeni, to i kuźnianie są bezpieczniejsi - podkreśla Jacek Gąska.


Pomysł na Osiedle

Wybory do rady tego miejskiego sołectwa już w najbliższą środę, 22 maja. Przewodniczący Gąska podkreśla, że jeżeli tylko mieszkańcy zaproponują jego kandydaturę na to stanowisko, to podejmie się kontynuacji działań w radzie, tym bardziej że - jak zaznacza - jest jeszcze pomysł na Osiedle. - Dla mnie praca dla mieszkańców na stanowisku przewodniczącego zarządu to nie jest lans. To zajęcie, przy którym nieraz trzeba się ubrudzić, pojechać coś zrobić nawet o godz. 22:00, czy z samego rana. Jeżeli ktoś z czymś dzwoni, to nie ma na co czekać, tylko po prostu działać. Oczywiście mówię tu sprawach, które zgłaszają nam mieszkańcy, bo nie jesteśmy alfą i omegą, by wiedzieć o wszystkim, co się dzieje. Przykład: wspomniane już stojaki na rowery. Zapytaliśmy poprzez naszą stronę na Facebooku, gdzie są potrzebne. Ludzie wskazali i zrobiliśmy to. Nie jesteśmy w stanie wymienić wszystkich, ale staramy się je montować tam, gdzie ich nie ma - mówi w rozmowie z nami J. Gąska.

Z pomysłów, które można by zrealizować w najbliższej kadencji szef jednostki wymienia m.in. zagospodarowanie skweru pomiędzy ul. Bema a Moniuszki (tzw. plac orła). - Proszę się nie spodziewać, że będziemy budowali bloki. To nie nasze działanie. My jesteśmy od spraw małych, lokalnych, które mają uprzyjemnić życie kuźnian. Projekt na wspomniany skwer jest gotowy. To miejsce dość reprezentacyjne, zwłaszcza, że trafia się na niego wjeżdżając na osiedle choćby od strony Rud i powinno jakoś wyglądać. Nie damy jednak rady zrealizować tego zadania z pieniędzy gminnych, w związku z czym - na ile to możliwe - będziemy starać się sięgnąć po środki pozabudżetowe. Mogę na razie powiedzieć tyle, że w projekcie jest m.in. fontanna, która ma kształt łuku, z którego spływająca woda będzie stanowić ochłodę w upalne dni - zaznacza mój rozmówca.

- Marzy mi się ponadto rozbudowanie Eko Parku o kolejne elementy infrastruktury. Nie chciałbym powiedzieć, że będzie tam sygnalizowana przez niektórych tężnia, tym bardziej że jest to spory wydatek zwłaszcza jeśli chodzi o jej późniejsze utrzymanie. Wraz z członkami zarządu myślimy o stworzeniu w tym miejscu parku sensorycznego, w którym dzieci i młodzież będą mogły poznać pewne zasady funkcjonowania świata. Rozważamy także budowę kolejnych ścieżek pomiędzy drzewami, które ocalały po huraganie. One dziś dają pewien cień, w związku z czym można by tam postawić ławeczki zaopatrzone w urządzenia wspierające osoby starsze (np. mini rowerek do wyrabiania rąk). Chcemy dążyć do stworzenia takiego miejsca, które będzie integrowało wszystkie pokolenia. Bo nie ma większej radości, kiedy się widzi, że ludzie z tego korzystają i o to dbają - podkreśla Jacek Gąska.

Nie jesteśmy Rybnikiem

Nie minął miesiąc od oddania Eko Parku, a kilkoro mieszkańców korzystając z przeznaczonego placu, zrobiło tam ognisko, po którym wszystko zostało należycie posprzątane. Zdaniem przewodniczącego zarządu, świadczy to o coraz większej odpowiedzialności za coś, co jest wspólne. - Jeżeli będziemy dbali o to, co mamy, to ten nasz zakątek będzie naprawdę przyjazny i funkcjonalny. Pojawiły się co prawda głosy, że teren jest zbyt piaszczysty, a leżaki są w słońcu. Trawa, drodzy Państwo, wkrótce się zazieleni. Dajmy temu trochę czasu. Według projektanta, przy leżakach celowo nie przewidziano drzew, gdyż miejsce ma spełniać funkcje biwakowe, gdzie można rozłożyć koc i się trochę poopalać - mówi J. Gąska. - To samo dotyczy pergoli. W drugim etapie tego projektu zaplanowano nasadzenia odpowiednich roślin, które naturalnie zadaszą ten obiekt. Na to jednak trzeba trochę czasu i pieniędzy - dodaje.

Szef miejskiego sołectwa w rozmowie z nami zaznacza, że nie jesteśmy Rybnikiem, który ma większe możliwości, bo jest dużym miastem. Kuźnia Raciborska jest jednak gminą miejsko-wiejską, w związku z czym nie ze wszystkich programów, które ułatwiają ludziom życie, można skorzystać. - Jeżeli możemy sięgnąć po jakieś środki z zewnątrz, to po nie sięgamy lub przynajmniej próbujemy. Nie uda się za pierwszy razem, to może uda się przy kolejnym podejściu. W przypadku Eko Parku były obawy, że nie dostaniemy pieniędzy. Ale jako miasto pozyskaliśmy dofinansowanie, co nas bardzo cieszy - zaznacza.

Ognisko przy gitarze

Jak dodaje przewodniczący jednostki, w minionym okresie zdarzały się sytuacje, w których ludzie sami deklarowali pomoc. - Mam nadzieję, że mieszkańcy zechcą się trochę zaangażować, choć zdaję sobie sprawę, że czas takich prac społecznych minął. Ale jeżeli my sami o to nie zadbamy, to nikt za nas tego też nie zrobi - mówi J. Gąska.

Największym jednak marzeniem zarządu w związku z powstałym Eko Parkiem jest - czemu daje wyraz szef Osiedla - zorganizowanie dla mieszkańców nie tylko tej części Kuźni Raciborskiej ogniska, przy którym można nie tylko upiec kiełbaskę, ale pograć na gitarze i pośpiewać np. harcerskie piosenki. - To były wydarzenia, które integrowały miejscową społeczność - zaznacza. - Żeby nikt się na nikogo nie oglądał, czy może coś sobie zaśpiewać, czy nie. To ma być impreza, podczas której nie będziemy musieli udawać kogoś, kim nie jesteśmy. Tu chodzi po prostu o dobrą zabawę - podkreśla pan Jacek.

I tu pojawił się mały problem, bo okazuje się, że nie jest łatwo znaleźć kogoś, kto gra na gitarze i chciałby pośpiewać. - Jeśli już znajdzie się choć jedna osoba, to myślę, że będą i kolejne, szczególnie te, które dobrze pamiętają obozy harcerskie w Pleśnej i Gąskach. To jest chyba takie największe marzenie, aby do takiego przedsięwzięcia doprowadzić. Trzeba znów tych ludzi trochę wyciągnąć z domów, zintegrować ze sobą. Dotychczasowe więzy międzyludzkie niestety zniszczyła nam pandemia. Dziś niestety jest tak, że wystarczy nam telewizor i możemy siedzieć w domu, a drugi człowiek jest nam jednak potrzebny do życia - mówi z nadzieją przewodniczący zarządu jednostki pomocniczej "Osiedle nr 1".

Zgrany zespół, to podstawa

Kończąc, Jacek Gąska podkreśla, że jeżeli jego kandydatura zostanie ponownie wysunięta i mieszkańcy za nim zagłosują, do składu zarządu zaproponuje osoby, z którymi przyszło mu współpracować przez ostatnie pięć lat. - Znamy się już i wiemy, kto i w jakim temacie jest dobry. Zarząd tworzy 11 osób. To jest jakiś głos, bo każdy jest z innej części kuźniańskiego osiedla. Mam także nadzieję, że zwiększy się aktywność nowych radnych, zwłaszcza że mam już pewne deklaracje od takich osób, jak Kacper Cichocki czy Michał Grzesik (aktualnie wiceprzewodniczący Rady Miejskiej - dop. red.). Może chęć współpracy wyrazi także radny Sławomir Sielski, który też jest z Osiedla. To może być grupa, która będzie w jakikolwiek sposób mogła pomóc mi, czy innemu zarządowi. Sami nie damy rady nic zrobić. To musi być grupa ludzi, czasami wręcz zapaleńców, którzy pociągną całą resztę do realizacji nieraz szalonych pomysłów. A te muszą być nieraz nietuzinkowe, by móc je zrealizować, a z których mieszkańcy będą zaddowoleni - podsumowuje rozmowę J. Gąska.

Bartosz Kozina; fot. arch. jednostki pomocniczej "Osiedle nr 1" i portalu

* W kadencji 2018-2023 zarząd jednostki pomocniczej "Osiedle nr 1" tworzyli: Jacek Gąska (przewodniczący), Gabriel Bieniewski, Małgorzata Gomółka, Krzysztof Grobelny, Alicja Kiec, Anna Kostka, Małgorzata Kostka, Bartosz Kozina, Joanna Nienadowska, Beata Pawlak i Daniel Zawada.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz