23 marca 2023

O Śląsku w Parlamencie Europejskim. Łukasz Kohut pokazał w Brukseli śląską historię i kulturę

We wtorek, 21 marca odbyło się wielkie, śląskie wydarzenie w Brukseli. W gmachu Parlamentu Europejskiego rybnicki europoseł Łukasz Kohut zorganizował europejską premierę spektaklu pt. "Mianujom mie Hanka".

 

Na spektakl i na debatę licznie przybyli zarówno urzędnicy unijni, ale także Ślązacy i Polacy pracujący w Belgii. Na sali było ponad 200 gości, w tym byli premierzy: Marek Belka, Leszek Miller i Włodzimierz Cimoszewicz, a także europosłowie z innych partii i krajów.

"Mianujom mie Hanka", czyli opowieść górnośląska

Spektakl, o którym wyżej mowa jest scenicznym odzwierciedleniem książki autorstwa Alojzego Lyski zatytułowanej "Jak Niobe. Opowieść górnośląska". Tekst zdobył Grand Prix Ogólnopolskiego Konkursu Dziennikarskiego im. Krystyny Bochenek. Sztuka w wykonaniu katowickiego Teatru Korez (w roli głównej Grażyna Bułka) powstał we współpracy z Muzeum Powstań Śląskich w Świętochłowicach. Na potrzeby inscenizacji - za zgodą autora - został tylko zmieniony tytuł. Reszta pozostała bez zmian. Reżyserem przedstawienia jest Mirosław Neinert, a całość odbywa się w języku śląskim.

Treścią spektaklu (jego fragment powyżej - od 38. minuty) jest historia śląskiej rodziny, opowiedziana oczami zwykłej Ślązaczki spod Pszczyny, w której Hanka snuje historię realną, momentami tragiczną, czasami śmieszną, a nieraz i poruszającą. Przeplatają się w niej wątki osobiste: są dwa małżeństwa, czterech synów z historią Górnego Śląska. Ukazany jest czas zaboru  pruskiego, plebiscyty, powstania oraz okres II wojny światowej i powojenny czas PRL-u. Inscenizacja - nie osądzając nikogo - pokazuje niejednoznaczność ludzkich wyborów i koloryt życia w tych niełatwych czasach.

Przedstawienie poprzedziła debata o śląskim dziedzictwie jako istotnej części europejskiej kultury i historii, zatytułowana "Bądźmy prawdziwie zjednoczeni w różnorodności", z udziałem byłej zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich dr Hanny Machińskiej oraz redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Adama Michnika.

Wielkie, śląskie wydarzenie w Brukseli

Zapowiadając debatę, eurodeputowany Kohut powitał gości w - jak zaznaczył - świątyni europejskiej demokracji. - Chciałbym Was zabrać w podróż do wyjątkowej krainy. Do mojego Śląska, do krainy pogranicza. "United in diversity" - zjednoczona w różnorodności - to jest motto Unii Europejskiej - zaznaczył na wstępie.

- Ponad rok temu - w Strasburgu - na intergrupie mniejszości narodowych i etnicznych zorganizowałem pierwsze publiczne wysłuchanie w Parlamencie Europejskim, które nazwałem "Śląsk w Europie". Poza mną, w wysłuchaniu wzięli udział: Szczepan Twardoch, prof. Adam Bodnar i prof. Małgorzata Myśliwiec. Debatowaliśmy o śląskiej historii, języku śląskim i śląskiej tożsamości. Mówiłem wtedy, że historia, tożsamość i język śląski nie są do nikogo w kontrze. Nie są w kontrze także do Polski. Są inne. Jak Odra i Wisła - mówił Kohut.

Zaznaczył przy tym, że każdy ma prawo do tego, by jego tożsamość była szanowana. Respektowanie tego prawa leży w interesie kraju i w interesie Unii. - Ale głęboko wierzę, od początku mojej publicznej działalności, że tylko wielokulturowa Polska może być wielka. Znamy to z historii, ale znamy także z teraźniejszości. Od czasów uznania języka kaszubskiego, Polska się nie zawaliła, język polski nie został wyparty - podkreślał europoseł z Rybnika.

Dlaczego Polska nie rozumie Śląska?

W dalszej części wystąpienia, Ł. Kohut starał się znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego Polska nie rozumie Śląska? - Moim zdaniem, po pierwsze, wynika to po prostu z braku wiedzy. Za każdym razem, kiedy my, Ślązacy, mówimy coś o naszej historii, która jest przecież kompletnie inna niż historia Polski - np. że Śląsk nie był pod zaborami - następuje konsternacja, a później ściana nienawiści. Po drugie - wynika to także ze strachu przed innością - zaznaczył.

Mówiąc o tym, nawiązał - nie kryjąc goryczy - do przeprowadzonego dwa lata temu Spisu Powszechnego. - Zjednoczyłem wtedy wszystkie śląskie środowiska i polityków z różnych stron sceny politycznej. Jako "Ślonsko Sztama" informowaliśmy ludzi, że można deklarować śląską tożsamość i język śląski. Minęły dwa lata i co? Psińco. Prezes GUS dalej nie może się nas doliczyć. Swoją drogą, liczę na dobry wynik - bo wiem, że zrobiliśmy dobrą robotę, a to ociąganie się GUS-u tylko nas w tym utwierdza i motywuje do dalszych działań - dodał rybnicki eurodeputowany.

- Po trzecie w końcu - mówił dalej - wynika to także z próby budowania jednej, homogenicznej Polski. Ta próba trwa już od 1945 roku. I ta próba się nie uda. Dlaczego? Dlatego, że jest w Polsce grupa - prawie milionowa, która czuje się Ślązakami / Ślązaczkami - powiedział Łukasz Kohut.

"Momy swoja ślonsko godka"

Jak zaznaczył, jesteśmy lojalnymi obywatelami Polski, ale nie jesteśmy Polakami. Nie jesteśmy też Niemcami. Ani Czechami. Nie uważamy jednocześnie, że bycie Polakiem czy Niemcem to coś gorszego. Absolutnie nie. Ba! Wśród Ślązaków wielu ma podwójną tożsamość. Ale wielu z nas po prostu czuje się tylko i wyłącznie Ślązakami. I to jest normalne! - mówił Kohut, po czym dodał: - I momy swoja ślonsko godka kierom godomy doma. Na niebieski godomy modry, na zająca godomy hazok, a zamiast słowa mocno - godomy fest. I co w tym złego? Co w tym zagraża Polsce, językowi polskiemu? - pytał europoseł, po czym posłużył się przykładem:

- Wyobraźmy sobie parę Ślązaków. Mówią ze sobą w swoim języku w domu. Chyba normalne. Po śląsku. Rodzi się dziecko, po naszymu bajtel. Pewnie jak u mnie w domu - rodzice uczą swoje dziecko i śląskiego, i polskiego. No, ale lata lecą. Dziecko trafia do przedszkola, później do szkoły. I co? Tam na ogół śląskiego nie ma wcale, a jeśli jest, to pokazywany jako gwara, skansen, język plebsu. I takie dziecko wraca do domu - szkoła go zmienia. Zaczyna się wstydzić swojego pierwszego języka. Zaczyna uważać, że to wieśniackie, że nie wypada przy ludziach z Ojcem czy z własną Matką rozmawiać po śląsku. Czy znam takie przypadki? Setki. Sam byłem jednym z nich - zaznaczył Ł. Kohut.

To - jak podkreślił - w pewnym wieku się oczywiście zmienia, bo ludzie szukają swoich prawdziwych korzeni. - Niemniej jednak, Ślązacy i Ślązaczki - dodam mniejszość także na samym Śląsku - muszą się z tym mierzyć bez systemowej pomocy. Ja sam musiałem wyjechać ze Śląska, po studiach - do pracy w Norwegii, żeby to zrozumieć i popatrzeć na to wszystko z dystansu. W moim biurze w Oslo - ludzie mówili w różnych norweskich dialektach, w różnych językach regionalnych. Wtedy zrozumiałem, że to z Polską jest coś nie tak. I zacząłem swoją walkę - podkreślił.

Po śląsku w sali plenarnej

Zdaniem europosła z Rybnika, uznanie języka śląskiego za język regionalny, Ślązaków za mniejszość etniczną - wzmocni Polskę, zalegalizuje wielokulturowość. Śląsk - według niego - był zawsze miejscem otwartym, w którym mieszkali obok siebie Ślązacy, Polacy, Niemcy, Czesi, Żydzi, a obecnie tysiące Ukraińców i nie można dać sobie wmówić, że to jest coś złego.

- W grudniu 2020 roku udowodniłem empirycznie tutaj, w Parlamencie Europejskim - w Brukseli, dwa piętra wyżej, że śląski to język. Potwierdził to i wiceprzewodniczący PE, jak i polski tłumacz, który nie potrafił kilku zdań po śląsku przetłumaczyć na język angielski. A wiecie dlaczego nie dał rady? Bo śląski to jest język czy się to w Zjednoczonej Prawicy podoba czy nie - mówił podczas wystąpienia Ł. Kohut.

- Śląska kultura - dodał - przeżywa obecnie renesans. Wydawane są dziesiątki książek po śląsku, powstają fenomenalne sztuki teatralne, klasykę gatunku - "Mianujom Mie Hanka" Teatru Korez - dzisiaj zobaczycie. Powstają reklamy po śląsku, śląskie słowa przedostają się do popkultury. To wszystko jednak dzieje się oddolnie - powiedział rybniczanin.

Europejska Stolica Kultury i Europejskie Miasto Nauki

Występując przez zgromadzoną publicznością, Kohut zaznaczył, że z tą naszą, śląską kulturą chce się z Polską i z Europą podzielić. Na razie - zaznaczył - to dzieje się na Brynicy - pomiędzy Śląskiem a Zagłębiem, gdzie toczy się pozytywna regionalna rywalizacja, a jednocześnie współpraca na wielu płaszczyznach.

- W 2019 roku wymyśliłem, aby wspólnie śląskie i zagłębiowskie miasta, które są przecież połączone organizmem Metropolii ubiegały się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2029 roku, wtedy kiedy Polska ma na to okazję. Zaraziłem tym pomysłem Prezydenta Katowic, Prezydenta Sosnowca, szefa Metropolii i wiele samorządów. I powiedzieli TAK! Traktuję dzisiejszy spektakl w Brukseli jako kamień milowy tych starań i najlepszy starter. Śląsk i Zagłębie będą Europejską Stolicą Kultury! - podkreślił z dumą. W trakcie przemówienia Łukasz Kohut dodał także, że z kolei już w 2024 roku Katowice będą Europejskim Miastem Nauki. Jest to ogromny sukces katowickich uczelni, które się zjednoczyły i wygrały starania.

Kończąc swoje wystąpienie, eurodeputowany powiedział: - Więc nie lękajcie się Śląska, TEJ ZIEMI, dzięki której Polska stanęła na nogi, tej ziemi, która w 1945 roku bezsensownie spłynęła krwią, bo domykano mono-etniczny kraj po wojnie. Nikt za to do tej pory Ślązaków nie przeprosił. Mało kto wie o Tragedii Górnośląskiej, ta wiedza musi w końcu trafić do podręczników polskiej historii. Domagamy się tego! Chcemy czuć się dobrze u siebie! Chcemy uznania naszego języka, chcemy uznania nas za mniejszość etniczną. NIE prosimy o to, my się tego domagamy! To są nasze prawa podstawowe! - podkreślał.

- Powtórzę tutaj raz jeszcze to, co powiedziałem z mównicy na sesji plenarnej: "I stoja tukej, chocioż we Warszawie godajom, że Ślonzoków i Ślonzoczek niy ma, że niy ma prawa być ślonskij godki, że niy ma ślonskij nacyje. A to niy ma gańba być ze mniyjszości. To niy ma ganba godać po ślonsku. Tela!" - zakończył Łukasz Kohut.

Materiał nadesłany / oprac. BK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz