06 grudnia 2010

"Moje Indie", czyli wirtualna wyprawa do kraju Buddy



Podróż dziewczyn trwała dwa miesiące. Rozpoczęły ją 22 stycznia i zakończyły 28 marca tego roku. Do stolicy - New Dehli - udały się samolotem austriackich linii lotniczych. Po Indiach - kraju, którego powierzchnia jest 10 razy większa od Polski - poruszały się koleją (jeden z najtańszych i najpopularniejszych środków transportu), autobusami, a po samych miastach - niejednokrotnie rikszą. Na trasie wycieczki - poza wspomnianym już New Dehli - znalazły się m. in.: Agra, Udaipur, Puszkar, Manali, Rishikesh i Kalkuta.



W trakcie trwającego blisko 90 minut slajdowiska, raciborzanki opowiedziały o zwyczajach, kuchni i wierzeniach, jakie panują w ojczyźnie Mahatmy Gandhiego. - Pierwszą rzeczą, na którą zwraca się uwagę jest wszechogarniający hałas. Życie Indusów toczy się głównie na ulicy. Tam się handluje i spożywa posiłki - mówiła K. Malinowska. - To kraj wielkich kontrastów, gdzie obok siebie egzystują zarówno biedni i bogaci - dodała J. Mużelak.



Ogromne zainteresowanie wśród zgromadzonych w sali wystawowej MOKSiR-u wzbudziła opowieść o najpiękniejszym grobowcu świata, jaki znajduje się w Agrze - Tadź Mahal. Mauzoleum udostępniane jest publiczności, przy czym wstęp - zwłaszcza dla osób spoza Indii - do tanich nie należy. - Za bilet pobierana jest opłata w wysokości 750 rupii, tj. 15 dolarów. Miejscowi, by wejść do grobowca, płacą jedynie 10 rupii - mówiła Klaudia.



Indusi - jak zaznaczyły podróżniczki - dużą wagę przywiązują do spraw duchowych. W mieście Rishikesh, które stanowi światową stolicę jogi, znajduje się mnóstwo świątyń, z których stale dobiegają dźwięki mantr i pieśni. Wiodącą rolę w tego rodzaju ośrodkach odgrywa swami - mnich hinduski, którego rolą jest objaśnianie przybyszom z Zachodu spraw dla nich niezrozumiałych. - Ogromne znaczenie - co podkreśliły raciborzanki - dla mieszkańców Indii - ma rzeka Ganges. Określana jest przez Indusów rzeką świętą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz