- Chcemy uczcić dziś pamięć poległych strażaków, a także oddać cześć i hołd wszystkim tym, którzy chronią naszego życia i mienia, walcząc z żywiołem - powiedziała na wstępie do zgromadzonych na leśnej polanie burmistrz Rita Serafin. - Dobrze, że są takie formacje, które z dużą troską i dużym oddaniem dbają o nas, chronią nasze zdrowie - dodała.
Kilka słów do obecnych na uroczystościach (zwłaszcza do strażaków i leśników) skierował poseł Henryk Siedlaczek: - Myślę, że my, którzy wywodzimy się z tej ziemi, każdego roku na swój sposób przeżywamy to, co miało tutaj miejsce 18 lat temu. Warto pamiętać o tych, którzy zawsze są gotowi stanąć w pierwszym szeregu po to, abyśmy mogli bezpiecznie żyć i pracować. Zdaniem parlamentarzysty, ten dzień jest jednym z wielu w ciągu minionych 18 lat, kiedy to pamięcią wraca się do dramatu tamtych sierpniowych dni.
Następnie u stóp krzyża, ustawionego w miejscu śmierci mł. kpt. Andrzeja Kaczyny, kapelan strażaków o. Marceli Dębski odmówił ekumeniczną modlitwę, a delegacje (w tym strażacy z opolszczyzny i zaprzyjaźnionych z gminą Kuźnia Raciborska czeskich Bolatic) złożyli wiązanki kwiatów i zapalili znicze.
Pożar na długo pozostał w pamięci osób, biorących udział w akcji gaśniczej. O dramacie tamtych dni opowiada asp. szt. Stefan Kaptur z Państwowej Straży Pożarnej w Raciborzu:
- Na miejscu byłem niemal od samego początku. To było około godziny 14:15. Pamiętam, że było wtedy bardzo gorąco; temperatura powietrza wynosiła 33-34 st. C. Początkowo wydawało się nam, że będzie to pożar, jak wiele innych. I kiedy byliśmy pewni, że ogień udało się opanować, okazało się, że płomienie - po koronach drzew - przedostały się na obszar, znajdujący się po drugiej stronie drogi. Działania bardzo utrudniał nam porywisty i zmienny wiatr. To on sprawił, że szybko przestaliśmy nad żywiołem panować. Najgorszy dzień - poza pierwszym, kiedy to zginęli strażacy - to był 27 sierpnia. Wówczas nastąpił największy przyrost spalonego obszaru. I teraz, kiedy oglądam w telewizji relacje z pożaru w Rosji, to przyznam, że znów mam przed oczami te dramatyczne chwile, których byłem świadkiem 18 lat temu.
W relacji dowódcy jednostki ratowniczo-gaśniczej warte odnotowania jest jeszcze to, co zobaczył po zakończeniu akcji gaśniczej. - Najgorsze dla mnie było to, co było po pożarze. We wrześniu, kiedy przyjechałem na teren lasu (a właściwie na teren tego, co było lasem) i mając w pamięci to, co było przed pożarem, poczułem się jak na wielkiej pustyni, na której - aż po widnokrąg - stały tylko spalone kikuty drzew. To był księżycowy krajobraz, któremu towarzyszyła niesamowita, przerażająca cisza. To było straszne... I, gdy patrzę na medialne doniesienia z Rosji, to przypomina mi się nie tyle sam pożar i ogień, który był już na masce mojego samochodu, ale to, co zobaczyłem po pożarze - kończy Stefan Kaptur, wówczas zastępca dowódcy jednostki gaśniczej.
Fragmenty artykułu zaczerpnięte z portalu www.raciborz.com.pl
Więcej zdjęć z uroczystości zobaczysz TUTAJ
Poniżej publikujemy pierwszą część archiwalnego materiału zrealizowanego w czasie pożaru przez kędzierzyńską kablówkę:
Jednocześnie zaznaczamy, że pozostałe części (2-8) są dostępne w serwisie YouTube.
Doskonale pamiętam ten straszny czas. I chociaż miałem wtedy 12 lat, pamiętam, jak stałem na balkonie i i wpatrywałem się w czerwone od ognia niebo. Dobrze, że przypomina się te dramatyczne wydarzenia kuźnianom, a zwłaszcza młodemu pokoleniu, które dopiero po pożarze przyszło na świat.
OdpowiedzUsuń