12 marca 2020

Śląscy terytorialsi szkolą się z technik i taktyk poszukiwania osób zaginionych

W rolę instruktorów wcielili się członkowie pierwszej w WOT Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej z psami, w której skład wchodzą między innymi planiści, nawigatorzy i przewodnicy psów ratowniczych.


Szybkie trójki i tyraliera to podstawowe techniki, jakich uczyli się żołnierze 13. Śląskiej Brygady Obrony Terytorialnej, by prawidłowo przeszukiwać teren. Tyraliera jest to grupa ludzi, ustawionych w linii prostej, poruszająca się we wspólnym, określonym kierunku, mająca na celu metodyczne poszukiwanie. Jednak, by była ona skuteczna, musi być bardzo dobrze wykonana, a motywacja i skupienie wszystkich osób działających w tyralierze muszą być bardzo duże. Co ważne, jakiekolwiek odstępstwo od prostej linii obniża szanse na odnalezienie zaginionego. Według statystyk prawdopodobieństwo znalezienia osoby poszukiwanej spada drastycznie, gdy choćby jeden lub dwóch ratowników spośród 500 przeszukujących, nie skupi uwagi, nawet przez bardzo krótką chwilę. Szansa, aby kilku ratowników nie wykonywało pracy efektywnie po 5-6 godzinach w realnej akcji, przy burzowej pogodzie, jest raczej wysoka. Szczególnie, jeśli grupy ratowników są niewyszkolone lub przypadkowe.


- Mamy świadomość, że w czasie akcji poszukiwawczych nie liczy się przede wszystkim ilość żołnierzy, jaką moglibyśmy skierować do działań, a ich umiejętności i wyszkolenie. Dlatego chcemy, aby każdy żołnierz 13. Śląskiej Brygady Obrony Terytorialnej był przeszkolony i wiedział, jak zachować się podczas akcji poszukiwawczej - podkreśla dowódca 13. ŚBOT, płk Tomasz Białas.


Dużo skuteczniejszą i częściej wykorzystywaną techniką poszukiwań jest tzw. "szybka trójka". Tę metodę w 2002 r. opracowała Grupa Podhalańska GOPR. W "szybkiej trójce" ratownicy są dzieleni na grupy trzyosobowe, a jeden z ratowników w każdej grupie - nawigator - wyposażony jest w urządzenie z odbiornikiem GPS. Zaletą takiego ustawienia ratowników jest przede wszystkim możliwość wyboru przez nich trasy poszukiwawczej w czasie akcji, ponieważ zespół nie ma wytyczonej trasy przed poszukiwaniem. Poza tym, metoda zapewnia dobrą komunikację między członkami grupy, a także zbliżone pod względem stopnia trudności warunki terenowe dla każdego z trójki.


- Gdy instruktorzy opowiadali nam o metodach poszukiwania, wydawało nam się to banalnie proste. Dopiero, gdy ruszyliśmy w teren przekonaliśmy się, że nie jest to takie łatwe i jak wiele błędów można popełnić. Widzimy teraz, że takie szkolenia są bardzo potrzebne, jeśli chcemy pomagać, a nie przeszkadzać na akcjach poszukiwawczych - podkreślali zgodnie śląscy terytorialsi.

Podczas szkoleń żołnierze mogą także zobaczyć, jak pracują psy poszukiwawczo-ratownicze, planiści czy ratownicy na skuterach, których zadaniem jest szybkie przeszukanie dróg.

Materiał nadesłany
Monika Ligejka / 13. ŚBOT

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz