Jednym z wielu obiektów uszkodzonych w wyniku przejścia 7 lipca przez Kuźnię nawałnicy było znajdujące się na Osiedlu wielofunkcyjne boisko typu "orlik". I choć od kataklizmu minęło już kilka tygodni, obiekt wciąż jest zamknięty. O problemie rozmawiamy z burmistrzem Pawłem Machą i szefem wydziału inwestycji Piotrem Staroniem.
Zaczęło się od wizyty rzeczoznawcy, który ocenił wysokość poniesionych strat. Wśród elementów, które wymagają naprawy znalazły się m. in. piłkochwyty, ogrodzenie oraz nawierzchnia. - Przygotowaliśmy cały kosztorys naprawczy wykonany przez rzeczoznawcę. Potem wszystko sprawdzali jeszcze rzeczoznawcy ubezpieczeniowi. To wszystko zostało rozciągnięte w czasie - mówi burmistrz Paweł Macha.
W związku ze szkodami wyrządzonymi wskutek huraganowych wiatrów, intensywnych opadów deszczu i trąby powietrznej, burmistrz zwrócił się do wojewody śląskiego Jarosława Wieczorka z prośbą o udzielenie pomocy finansowej, dzięki której możliwe byłoby usunięcie powstałych szkód w obiektach należących do gminy (a tych poza wspomnianym "orlikiem" jest jeszcze pięć).
W piśmie skierowanym do wojewody czytam: "Z uwagi na skalę zniszczeń oraz konieczność przygotowania przed nadchodzącą zimą oraz w związku z rozpoczynającym się rokiem szkolnym 2017/2018 prosimy o pilne i priorytetowe wsparcie odbudowy i naprawy obiektów", wśród których znalazły się: boisko "orlik", hala sportowa w Kuźni Raciborskiej i budynek byłej szkoły podstawowej przy ul. Arki Bożka 9, zespół budynków socjalnych (popowodziowych) przy ul. Strażackiej w Kuźni Raciborskiej, budynki mieszkalne wielorodzinne przy ul. Ogrodowej i Tartacznej, a także budynek MOPS przy ul. Powstańców Śląskich 15.
Jak mówi burmistrz Macha, wartość wszystkich szkód została wyceniona na 600 tys. zł, stąd prośba o pomoc finansową z województwa. Obecnie trwa oczekiwanie na przyznanie promesy (czyli pisemnej obietnicy przyznania środków finansowych).
- Jeśli będzie promesa, to mamy przyrzeczenie otrzymania (a w tym przypadku zwrotu) poniesionych kosztów. One mogą być nawet i za miesiąc lub dwa, ale liczyć się będzie to, że są one przyznane, i będzie można przystąpić do prac naprawczych - tłumaczy sprawę Piotr Staroń. - Gdybyśmy wzięli się teraz zwyczajnie za robotę, to państwo powie, że mamy na to pieniądze i tym samym nie potrzebujemy pomocy, i nie zostaną nam zwrócone koszty, a tylko w przypadku "orlika" wynoszą one 60 tys. zł - dodaje burmistrz. - To są procedury, które muszą zostać spełnione. Były oględziny zaraz po zgłoszeniu. Promesa nie przechodzi tylko przez Katowice. To idzie przez Warszawę. Jeśli chodzi o "orlika", to jest już wyłoniony wykonawca; czekamy tylko na przyznanie środków - mówi szef wydziału inwestycji.
- Mi jest bardzo przykro, że ten orlik nie funkcjonuje. Bo wydawałoby się, że wystarczy ponaciągać płoty i już można grać. A tak nie jest. Ponadto trzeba uzupełnić granulat na sztucznej murawie, bo podczas nawałnicy go całkowicie wypłukało. Czekamy więc tylko na pismo z Urzędu Wojewódzkiego, które powinno się pojawić lada dzień - podsumowuje burmistrz Paweł Macha.
Bartosz Kozina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz