"Zwracam się do redakcji o poruszenie kwestii koszenia traw na niezabudowanych działkach, które nieraz graniczą z działkami zabudowanymi. Często jest tak, że właściciele zostawiają swoje działki ugorem, co nie dość, że nieestetycznie wygląda, to bywa, że z wysokich traw na sąsiednie posesje wypełzają żmije. Czy jest jakiś przepis, by zmusić właściciela tej działki do skoszenia trawy" - to list Czytelniczki, w którym prosi o interwencję w tej sprawie.
By móc odpowiedzieć na to pytanie, udałem się do Władysława Masełki - inspektora ds. ochrony środowiska w Urzędzie Miejskim. - Można zwrócić się do właściciela takiej działki, by poprawił estetyczny wygląd swojej posesji, ale nie ma takiego przepisu, żeby go do tego zmusić - mówi pracownik urzędu. Jak zaznacza mój rozmówca - on może tej prośby posłuchać, ale nie ma obowiązku się do nie zastosować.
I chociaż w ustawie o ochronie gruntów rolnych i leśnych jest mowa o przeciwdziałaniu degradacji gleb, to i tak trzeba właścicielowi takiej działki wytłumaczyć, na czym ta degradacja polega; że w danym momencie pomniejsza ona swą wartość użytkową. Sytuacja jest podobna w momencie, gdy działkę porastają chwasty. Dla jednych - ze względu na możliwość egzystowania tam drobnej zwierzyny - będzie to pożyteczne, dla innych - mocno nieestetyczne. Generalnie - jak zaznacza Władysław Masełko - musiałby na to być jednoznaczny przepis, który zgodnie z ustawą czy konkretnym paragrafem regulowałby przymuszenie właściciela takiej działki do tego, by zaprowadził na niej porządek.
- Obecnie przepisy są takie, że możemy telefonicznie lub pisemnie zwrócić się do osoby, będącej właścicielem takiej posesji, aby poprawił stan estetyczny swojej działki. Robimy to dosyć często i przeważnie skutkuje - mówi inspektor ds. ochrony środowiska. - Natomiast jest jeszcze inne rozwiązanie: jeżeli ktoś uzna, że sąsiednia działka jest zarośnięta i, że chwasty przenoszą się na jego posesję, to może dochodzić swoich roszczeń z powództwa cywilnego na drodze sądowej - dodaje W. Masełko, który niejednokrotnie brał udział w szkoleniach, na których podnoszono kwestię wykaszania traw na niezabudowanych posesji. Odpowiedź w takich przypadkach była jedna: mamy takie prawo, jakie mamy i nic poza tym nie można uczynić.
- Prywatna działka - kontynuuje urzędnik - to rzecz dziś nienaruszalna. Jeżeli komuś się nie podoba to, w jaki sposób ja zarządzam swoją własnością, to niech skieruje sprawę do sądu. Jeśli ktoś nie ma zastrzeżeń, to ja zarządzam swoją własnością - oczywiście w zgodzie z przepisami polskiego prawa - tak, jak mi się podoba.
Podobnie rzecz ma się w przypadku, gdy budynek (jego elewacja) ma nieestetyczny wygląd (np. znajdują się na niej wulgarne napisy). Tu również nie ma żadnego nakazu, by właściciel został zmuszony do ich usunięcia.
Bardzo dziękuję redakcji za wysłuchanie mnie, szkoda że jesteśmy nadal bezsilni w tej sytuacji, ponieważ właściciel nie chce się zająć swoją posesją, więc jeśli nie ma takiego prawa które mogłoby go zmusić do tego, nic już nie możemy zrobić, aż się komuś kiedyś jakieś nieszczęście stanie... Bardzo dziękuję i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMonika ty nie masz lepszych problemów :laughing:
OdpowiedzUsuńA na ulicy Topolowej jak wygląda zarośniete pole gdzie jest nasza Kuźniańska piekarnia :wassat:
OdpowiedzUsuńJest ustawa o utrzymaniu w czystości a interpretacja jak widać dowolna.Dotyczy to tego pana z zza biurka i właściciela posesji.Urząd ma podobną działkę i nic z tym nie robi.Chodzi o dom na rynku w sąsiedztwie pana Mochy (droga na cmentarz) wynajmowany przez firmę pogrzebowa.
OdpowiedzUsuń