08 października 2021

Mikołaj Rodziewicz... i ród Rodziewiczów [CZĘŚĆ 3]

Dziś trzecia i ostatnia część interesującej historii mjra Mikołaja Rodziewicza, uczestnika rewolucji 1917 r., kampanii wrześniowej i jeńca obozu w Murnau. Artykuł ten jednak by nie powstał, gdyby nie wydatna pomoc, jakiej udzielili autorowi Włodzimierz i Leszek Rodziewiczowie.


Korespondencja z Facebooka
Kilka miesięcy temu za pośrednictwem mediów społecznościowych odezwał się do mnie mieszkający w Warszawie Włodzimierz Rodziewicz, który natrafiwszy na mój artykuł, zasygnalizował, że ma sprawę dotyczącą majora. Odpowiadając, nakreśliłem pokrótce genezę powstania pierwszego tekstu, po czym zapytałem się, czy jest może dalekim krewnym uczestnika rewolucji? Okazało się, że kuźniańskiego majora i mojego rozmówcę łączy tylko nazwisko, zaś sam pan Włodzimierz jest członkiem Rodowego Stowarzyszenia Rodziewiczów, który zajmuje się genealogią rodu. W otrzymanej od niego korespondencji mailowej czytamy: "Opracowałem ponad 100 gałęzi, które czasami łączą się w jedną. Gałęzie i groby znajdują się na mojej stronie rodziewicz.waw.pl, a inne info na stronie oficjalnej Stowarzyszenia rsrod.pl. O Mikołaju, o którym znalazłem wzmiankę dzięki Pana artykułowi, niestety nic nie wiem. Nie znam jego rodziny (imion, rodziców, rodzeństwa) itd...".

"Kresowa Atlantyda"
Przyznam, że i ja początkowo nie miałem wiedzy odnośnie do najbliższej rodziny Mikołaja Rodziewicza. Światełko w tunelu pojawiło się dzięki prof. Stanisławowi Sławomirowi Niciei, który w XIII tomie monumentalnego dzieła pod tytułem "Kresowa Atlantyda" zamieścił rozdział poświęcony uzdrowiskowej miejscowości Druskienniki, w których to w 1897 r. urodził się właśnie przyszły major. W rozdziale tym nie ma co prawda nic o Mikołaju Rodziewiczu, za to wymienieni są gen. Eugeniusz Rodziewicz oraz jego żona Wilhelmina, którzy wchodzili w skład Zarządu Zdrojowiska.

Zadaniem historyka jest - zwłaszcza, jeśli pojawią się ku temu przesłanki - zgłębiać każdy napotkany trop. Zacząłem więc od próby odnalezienia w internecie jakiejkolwiek wzmianki nt. Eugeniusza Rodziewicza. Na jednej ze stron trafiłem na dość obszerny biogram, z którego wynika, że człowiek ten urodził się w 1872 r. Tbilisi (dziś stolica i największe miasto Gruzji). Był oficerem armii rosyjskiej oraz generałem dywizji Wojska Polskiego. Żonaty z wymienioną wyżej Wilhelminą zd. Tilzman, mieli trójkę dzieci: Mikołaja (ur. w 1897 r.), Marię (ur. w 1898 r.) oraz Alfreda (ur. w 1913 r.).

Gen. Eugeniusz Rodziewicz, ojciec mjr. Mikołaja Rodziewicza, jako dowódca I Brygady Strzelców Polskich, rok 1918 (zdjęcie pochodzi z książki "Zapomniany świat Rodziewiczów na starej fotografii" autorstwa Henryka Rodziewicza). Fragment przekazany autorowi przez Leszka Rodziewicza z Ostródy

Potwierdzeniem tego, że Eugeniusz Rodziewicz jest ojcem Mikołaja jest też jeden z listów, jakie oficer wysyłał do Urszuli Chrząszcz z Oflagu VIII A, a które przywołałem w poprzednim artykule: "Pochodzę z rodziny wojskowej. Ojciec był generałem polskim, jak również większa część przodków. Z rodziny pozostała mi tylko siostra. Brat poległ w Warszawie. Macocha jest w Finlandii u rodziny, gdzie ja również spędziłem dzieciństwo, bo ojciec pełnił tam przed wojną światową służbę w wojsku rosyjskim". W ten sposób kolejna luka w życiorysie M. Rodziewicza została wypełniona. Tyle, że nie ostatnia. Ale o tym za chwilę.

Nagrobek por. Alfreda Rodziewicza, młodszego brata Mikołaja na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie, kw. A25-1-119 (fot. Marcin Wyszyński)
 
E-mail na prywatną skrzynkę. Nadawcą Leszek Rodziewicz 
Krótko po wymianie maili z Włodzimierzem Rodziewiczem, na prywatną skrzynkę otrzymałem wiadomość od Leszka Rodziewicza z Ostródy, który jest wiceprzewodniczącym Rodowego Stowarzyszenia Rodziewiczów. Prosząc o kontakt, podał swój numer telefonu, na który postanowiłem niezwłocznie zadzwonić. W trakcie rozmowy pan Leszek nawiązując do mojego pierwszego artykułu powiedział, że brak w nim informacji na temat międzywojennej działalności Mikołaja Rodziewicza. Miał rację. W tekście tym zawarłem bowiem zdanie: "Okres międzywojenny w życiu Rodziewicza jest praktycznie nieznany", gdyż w czasie zbierania informacji do artykułu, nie udało dotrzeć się do pełnych danych. I tu pojawił się następny element układanki. W drugim mailu otrzymałem od swojego rozmówcy notatkę, w której punkt po punkcie wyszczególnione są etapy wojskowej aktywności Mikołaja, którą przytaczam poniżej:

"Mikołaj Rodziewicz, ur. 16 maja 1897 r. w Druskiennikach. Syn Eugeniusza (generała WP) i Wilhelminy z Tilzmanów. Absolwent szkoły średniej. W Wojsku Polskim od listopada 1918 r. Walczył na froncie wojny polsko-bolszewickiej 1919-1920. Po wojnie zweryfikowany w stopniu porucznika służby stałej artylerii ze starszeństwem od 1 czerwca 1919 r. Służył w IV Dywizjonie Artylerii Konnej. Awansowany 1 lipca 1923 r. do stopnia kapitana służby stałej artylerii. W 1923 r. służył w Obozie Szkolnym Artylerii w Toruniu z przydziałem do Szkoły Podoficerów Zawodowych Artylerii na stanowisko instruktora. W 1924 r. przeniesiony do 11. Dywizjonu Artylerii Konnej. Odkomenderowany do obozu szkolnego artylerii służy nadal jako instruktor w Szkole Strzelania Artylerii w Toruniu. W 1925 r. ponownie w 11. Dywizji Artylerii Konnej, skąd został przeniesiony do Wyższej Szkoły Wojennej w Warszawie z równoczesnym przeniesieniem do Kadry Oficerów Artylerii. Z dniem 1 września 1929 r. przeniesiony z Wyższej Szkoły Wojennej na stanowisko oficera sztabu 20. Dywizji Piechoty w Baranowiczach. W październiku 1931 r. przeniesiony ze sztabu 20. Dywizji Piechoty do 20. Pułku Artylerii Lekkiej w Prużanie z przydziałem do I dywizjonu stacjonującego w Baranowiczach. W kwietniu 1933 r. przeniesiony z 20. Pułku Artylerii Lekkiej do 9. Dywizjonu Artylerii Konnej w Baranowiczach na stanowisko dowódcy baterii. Awansowany do stopnia majora służby stałej artylerii 1 stycznia 1936 r. Przesunięty w 1936 r. na stanowisko zastępcy dowódcy 9. Dywizjonu Artylerii Konnej. W latach 1938-1939 pełnił funkcję I zastępcy dowódcy 9. Dywizjonu Artylerii Konnej. W kampanii wrześniowej 1939 r. brał udział na stanowisku oficera sztabu artylerii 41. Rezerwowej Dywizji Piechoty".

Umowa Rodziewicz - Delwig
Leszek Rodziewicz zaznaczył ponadto, że ojciec Mikołaja, gen. dyw. Eugeniusz Rodziewicz miał znaczący udział w pertraktacjach rozejmowych kończących wojnę ukraińsko-polską, które podjęto w czerwcu 1919 r. we Lwowie. Stał bowiem na czele polskiej delegacji mającej wynegocjować pokój. Stronę ukraińską reprezentował gen. Serhij Delwig. Układ o zawieszeniu broni i ustaleniu linii demarkacyjnej został podpisany nocą, 16 czerwca 1919 r. Na mocy zawartej umowy obie walczące strony zobowiązywały się do zaprzestania działań wojennych 21 czerwca 1919 r. o godz. 6:00. Ostatecznie, porozumienie - z uwagi na zdecydowany sprzeciw dowództwa Ukraińskiej Armii Halickiej - nie wszedł w życie.

Rok później, w kwietniu 1920 r. gen. Eugeniusz Rodziewicz został na własną prośbę przeniesiony do rezerwy i został członkiem kierownictwa Zakładów Amunicyjnych "Pocisk" S.A. w Warszawie. Zmarł 7 listopada 1934 r. w Druskiennikach. Spoczął na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie (kwatera A18-5-1). Na tej samej nekropolii pochowany został również młodszy brat Mikołaja, por. Alfred Rodziewicz, o którym w przywołanym wyżej liście wspomina major. Alfred zginął 25 września 1939 r. Spoczywa w zbiorowej mogile wraz z innymi towarzyszami broni (kwatera A25-1-119).

Nagrobek gen. dyw. E. Rodziewicza na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie, kw. A18-5-1. Warto podkreślić, że pomnik został ufundowany w maju 2003 r. przez ród Rodziewiczów (fot. Marcin Wyszyński).

Nieznane jak dotąd są losy Marii Rodziewicz, siostry Mikołaja, który - jak wynika z listów pisanych z obozu - wielokrotnie niepokoił się o nią (pisaliśmy o tym w poprzednim artykule). Według Leszka Rodziewicza, Maria przeżyła wojnę i prawdopodobnie osiadła w Gdańsku.
    
Oficer nauczycielem j. rosyjskiego i historii
Major Mikołaj Rodziewicz opuścił obóz jeniecki na przełomie kwietnia i maja 1945 r. Do Polski wrócił rok później. Którędy wiodła droga do Ojczyzny oraz co zdecydowało o tym, że osiadł w Kuźni Raciborskiej? Ustalenie tych informacji jest dziś trudne, zwłaszcza że były uczestnik rewolucji październikowej do końca życia pozostał kawalerem i zmarł bezpotomnie.

Dla mieszkańców Kuźni Raciborskiej był jednak postacią znaczącą. Poza tym, że zawodowo związał się z Fabryką Obrabiarek "Rafamet", uczył też w przyzakładowej szkole. Dowiadujemy się tego z wydanej w grudniu 2020 r. książki zatytułowanej "Kuźnia Raciborska. Przeszłość i teraźniejszość". W rozdziale autorstwa Jana Kluski poświęconym historii szkolnictwa czytamy: "Szkoła Przemysłowa Raciborskiej Fabryki Obrabiarek w Kuźni Raciborskiej zorganizowała się w roku szkolnym 1947/48 [...] W skład grona pedagogicznego weszli: [...] ob. Rodziewicz - nauczyciel historii [...]". I dalej: "Rok szkolny 1950/51 [...] Pracuje 9 nauczycieli teorii. Języka rosyjskiego uczy pracownik fabryki - Mikołaj Rodziewicz (emerytowany major Wojska Polskiego)". A, kiedy ukończył swą drogę zawodową, był często zapraszany do szkół jako świadek wydarzeń z roku 1917 oraz lat 1939-1945. Dziś, gdy sylwetka majora została za pośrednictwem m.in. "Nowin Raciborskich" oraz tego portalu nieco przypomniana, mieszkańcy w rozmowach ze mną przypominają sobie starszego, wysokiego i szczupłego pana, spacerującego ulicami Kuźni Raciborskiej.

Nowa tabliczka na nagrobku mjra Mikołaja Rodziewicza zamontowana przez kuźniańskie koło TMZR (fot. B. Kozina)
 
Na koniec tej "trylogii" warto jeszcze dodać, że w maju tego roku, w 124. rocznicę urodzin mjr. Mikołaja Rodziewicza na jego nagrobku - dzięki kuźniańskiemu kołu Towarzystwa Miłośników Ziemi Raciborskiej - pojawiła się nowa tabliczka, na której - prócz dat - zamieszczono w punktach najważniejsze wydarzenia z życia M. Rodziewicza oraz zdjęcie samego oficera.

Koniec. Ale czy na pewno?
Kilka dni po publikacji drugiej części tego artykułu na łamach "Nowin Raciborskich" otrzymałem na Facebooku maila z prośbą o kontakt od kierownika działu zbiorów i konserwacji Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach Elżbiety Góry, a dzień później także telefon od prof. Danuty Kisielewicz z Uniwersytetu Opolskiego, która pełni funkcję wiceprzewodniczącej zarządu Rady Muzeum. Okazało się, że placówka zainteresowana jest... listami mjra Mikołaja Rodziewicza, które ten pisał z obozu w Murnau do wspomnianej w poprzednim artykule do mieszkanki Suchej Urszuli Chrząszcz. 

Jako, że fizycznie korespondencji tej nie posiadam (w moich zbiorach są tylko zdjęcia listów; oryginały ma natomiast w swoim posiadaniu pani Anna Majchrzak, córka Urszuli Chrząszcz), przekazałem jej informację z łambinowickiego muzeum. Słysząc to, pani Anna nie kryła zaskoczenia. Była wręcz zdumiona, że artykuł spowodował takie poruszenie w kręgach ludzi zajmujących się historią. Czy listy trafią na muzealną ekspozycję? Z rozmowy z mieszkanką Suchej Beskidzkiej, którą odbyłem na początku września wynika, że oryginały pani Anna chce pozostawić w swoich zbiorach, a do Łambinowic może przekazać skany korespondencji. Trudno się temu dziwić. W końcu oryginał, to oryginał...

Wracając jeszcze do rozmowy telefonicznej z prof. Danutą Kisielewicz warto zaznaczyć, że jest ona autorką książki poświęconej obozowi jenieckiemu Oflag VIII A Murnau. Stąd to zainteresowanie osobą M. Rodziewicza. Dała też wskazówkę dotyczącą przybycia majora do Kuźni. Otóż polscy jeńcy po wyzwoleniu obozu przez armię amerykańską zostali przewiezieni pociągiem do Polski. Punkt rozdzielania żołnierzy w różne części kraju znajdował się wówczas w Czechowicach-Dziedzicach, które od Kuźni oddalone są o około 70 km. Taką drogą M. Rodziewicz prawdopodobnie trafił do miasteczka nad Rudą, z którym związał się do końca swych dni.

Bartosz Kozina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz