Pracownik salonu gier przy ulicy Mickiewicza, gdzie dzisiejszej nocy doszło do napadu może mówić o prawdziwym szczęściu. Poza doznanym szokiem, nie odniósł większych obrażeń. Lokalu nie chroniła żadna ze specjalistycznych firm.
Młody pracownik, który przebywał na nocnej zmianie został zaatakowany kilkanaście minut przed godziną 21:00, w momencie kiedy lokal na chwile opustoszał. Dwudziestolatek porządkował akurat paczki z papierosami kiedy ktoś energicznie otworzył drzwi na zaplecze. Dwóch zamaskowanych mężczyzn w dresach i kominiarkach wtargnęło na tyły lokalu i wykręciło rękę pracownika wciskając go do rogu pomieszczenia a następnie do toalety. – Napastnicy nie zamienili ze sobą żadnego słowa, porozumiewali się wyłącznie na migi. To może świadczyć o tym, że chcieli ukryć swoją narodowość – mówi nam osoba zorientowana w sprawie. Przez kilka minut bandyci plądrowali salon gier. Pracownikowi udało się wyjść z lokalu innym wyjściem. Bandyci z kasetki pod barem i automatów ukradli blisko 9.500 tysiąca złotych nie pogardzili również papierosami o wartości 500 zł. Co ciekawe ich uwadze uszedł laptop i komórka. Jak ustaliliśmy lokal nie był chroniony przez żadną ze specjalistycznych firm. Właściciele zainwestowali jedynie w trzy kamery monitoringu. To już drugi napad na ta placówkę. Otwarty w grudniu 2008 roku lokal, został pierwszy raz okradziony w niemal identyczny sposób już miesiąc później. W styczniu zrabowano blisko 5 tysięcy złotych. Sprowadzonemu dziś na miejsce psu tropiącemu nie udało się podjąć tropu. Policja prowadzi intensywne dochodzenie w sprawie rozboju, odmawiając komentarza w tej sprawie. Za rozbój napastnikom grozi do 12 lat więzienia.
Źródło: nowiny.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz