10 maja 2018

Wyjechali za granicę. Dziś żyją i pracują w Polsce

Zdecydowali się na pracę za granicą, ale wrócili do kraju. Jak wyglądała ich przygoda z zatrudnieniem na obczyźnie, dlaczego wyjechali i w końcu - czy żałują swojego powrotu do Polski? O tym mówią m. in. obecni pracownicy firmy Eko-Okna S. A., którzy po pewnym czasie nieobecności postanowili powrócić do Polski.


W dzisiejszych czasach wyjazdy za granicę stały się czymś zupełnie naturalnym. Jedni decydują się na opuszczenie kraju ze względu na edukację, inni - ciekawi świata - chcą poznać zagraniczne kultury, następni za lepszymi zarobkami, jeszcze kolejni łączą wszystkie te aspekty. Są także ci, którzy po opuszczeniu Polski decydują się na powrót. Wśród nich znajdują się m. in. obecni pracownicy firmy Eko-Okna S. A., lecz nie tylko.

O swoich doświadczeniach opowiedział Szymon, który zaliczył w życiu epizod pracy w czeskiej firmie. - Obecnie w naszym regionie "modna" jest praca w Czechach, dlatego też i ja postanowiłem skorzystać z tej okazji. Przyznam, że początki zapowiadały się niezwykle obiecująco. Proponowano wysokie zarobki. Mogłem także przejść różnego rodzaju szkolenia podwyższające kwalifikacje. Na tym plusy się niestety skończyły. Pierwszy miesiąc przebiegł w miarę dobrze, pracowałem na 100 %, dotrzymywałem kroku tym, którzy zatrudnieni byli w firmie już od ładnych paru lat. Niestety, w drugim miesiącu zaczęły się schody. Wypłata, jaką otrzymałem nie miała nic wspólnego z tym, co zostało ustalone na początku. Za błędy w pracy, reklamacje, nie potrącano tylko pracownikowi, który dopuścił do tego, ale całej załodze. Ponadto zauważyłem ogromne niedbalstwo o jakość wyrobów. Atmosfera w pracy i niesprawiedliwość zupełnie mi nie odpowiadały. Co więcej, nie przysługiwało nam ubezpieczenie od wypadków, w związku z czym, w razie czego mogliśmy się pożegnać z jakimkolwiek odszkodowaniem - wyjaśnił Szymon.

Po złożeniu wymówienia zatrudnił się w firmie Eko-Okna S. A., na stanowisku mechanika. - Była to moja druga przygoda z firmą i cieszę się, że mogłem wrócić na "stare śmieci". Obecnie mam przejrzyste warunki zatrudnienia, dokładnie wiem co należy do moich obowiązków. Nie było mnie co prawda tylko 3 miesiące, ale różnicę widzę ogromną. Firma dba o pracownika. Rozwijamy się i przede wszystkim nasze produkty są wykonywane z ogromną starannością - dodał obecny pracownik Eko-Okna S. A.

Nieco dłuższy, bo aż sześcioletni staż poza Polską zaliczyła Magda, która znalazła się na hiszpańskiej Majorce, gdzie pracowała jako menadżer restauracji. - Pierwsze co mnie uderzyło to to, że nie było umówionego czasu pracy. Pracowaliśmy do oporu, przez 7 dni w tygodniu. W gastronomii działałam także w Polsce i to nawet w miejscach czynnych w weekendy. Wówczas byłam w stanie umówić się z moim pracodawcą na dni wolne (np. ze względu na studia). Na Majorce tego nie miałam - wyjaśniła raciborzanka. - Nie istnieje też L4. Tam pracownik nie ma prawa chorować. Kiedy źle się czułam, to szef kazał przyjść po prostu 2 godz. później. Inna dziewczyna dostała okropnej alergii, więc sama zawiozłam ją przed pracą do szpitala. Po badaniach i podaniu leków i tak wróciła do swoich obowiązków - relacjonuje Magda.

Raciborzanka wspomina, że w większości gorących krajów prawo pracy jest bardzo liberalne, korzysta na nim bardziej pracodawca niż pracownik. - Lepsze niż w Polsce na pewno były zarobki. Ubezpieczenie przysługiwało nam takie jak w Polsce. Na Majorce wszystkie opłaty (podatkowe), jakie musi pokryć pracodawca zatrudniając pracownika są znacznie wyższe niż tutaj, bo ok 40 % pensji. Dlatego wielu pracodawców zatrudniało na np. 1/4 etatu, żeby mieć jak najniższe opłaty i móc więcej zapłacić pracownikowi. Do końca nie było to korzystne, ponieważ co 2 lata, w okresie zimowym pracownik mógł ubiegać się o zasiłek. Analogicznie im niższe składki miał płacone, tym mniejszy zasiłek - dodała Magda, która po 6 latach spędzonych na Majorce zdecydowała się na powrót do Polski, gdzie obecnie żyje i pracuje.


Łukasz, który w Polsce jest dopiero od kilku miesięcy, przez 8 lat żył i pracował w Wielkiej Brytanii. Tam działał w branży zajmującej się cateringiem. Obecnie pracuje w Eko-Okna S. A. - W Anglii pracowałem w dwóch firmach, które obsługiwały catering do samolotów przy lotnisku Heathrow. Zmiany, podobnie jak teraz w Eko-Okna S. A. trwały 8 godzin, z tym, że np. musieliśmy odrabiać półgodzinne przerwy na lunch, które dodatkowo były niepłatne. Natomiast bardzo dobrze zaplanowany miałem cały system pracy. Wiedziałem dokładnie kiedy mam wolne, dzięki czemu mogłem spokojnie realizować plany poza pracą. Dodam, że wraz z żoną i dziećmi byliśmy sami w Anglii, więc nie było możliwości poproszenia np. znajomych czy rodziny o przysługę - powiedział Łukasz.

Były mieszkaniec Wielkiej Brytanii dodał, że pracując w angielskiej firmie nie było dodatku za pracę w weekendy i święta. - Zmiany były tak poukładane, że wolna sobota i niedziela wypadały raz na 6 tygodni. Jako, że była to praca na lotnisku, które działa 7 dni w tygodni, 24 godz. na dobę, było to zrozumiałe. Premie jeżeli były, to bardzo skromne - dodał Łukasz, który zaznacza, że mimo niemal 10 lat mieszkania w Anglii, nigdy nie czuł się tam jak "u siebie". W rezultacie postanowił wraz z rodziną wrócić do kraju. Jako, że za granicę wyjechał zaraz po studiach, praca w Eko-Okna S. A. jest jego pierwszą w Polsce. Jednym z głównych czynników, dzięki którym zdecydował się podjąć pracę w Kornicach był oferowany pracownikom transport do zakładu.

Z kolei w Niemczech mieszkała i pracowała Ewelina, która także zdecydowała się na powrót do kraju. - Do Niemiec wyjechałam podobnie jak większość ludzi, za zarobkami. Dodam, że pojechaliśmy zupełnie w ciemno. Pracę znalazłam praktycznie od razu w pensjonacie, w którym się zatrzymaliśmy. Nie ukrywam, że nie było to dla mnie zajęcie marzeń, ale dawało utrzymanie i pozwalało żyć na dobrym poziomie. Natomiast państwo, u których pracowałam zawsze służyli mi pomocną dłonią, w razie potrzeby razem szliśmy np. do urzędu. W tym wypadku nie mogłam narzekać - opowiedziała Ewelina, która już od 6 lat mieszka i pracuje w Polsce.

Mieszkanka województwa opolskiego zaznacza, że w Niemczech nie czuła się szczęśliwa. Wyraźnie odczuwała brak kontaktu z bliskimi. - Niestety brakowało mi przede wszystkim rodziny i znajomych. Oczywiście, na miejscu poznałam wiele ciekawych osób, ale to nie było to. Po drodze zdarzyło się kilka nieciekawych sytuacji, które dodatkowo utwierdziły mnie w przekonaniu, że chcę wrócić do domu. Podobnie jak w przypadku mojego wyjazdu do Niemiec, także mój powrót do Polski odbył się całkowicie w ciemno. Znowu musiałam zacząć wszystko od zera. Na szczęście szybko znalazłam pracę, w której jestem do dziś. Lubię ją, daje mi ogromne możliwości rozwoju. Nie jest monotonna, mogę posługiwać się językiem niemieckim, biorę też udział w wyjazdach służbowych - dodała Ewelina.

Szymon, Magda, Łukasz, Ewelina - wszyscy zdecydowali się na podjęcie pracy za granicą, a większość na życie poza Polską. Postanowili wrócić. Z różnych powodów. Jednak zgodnie twierdzą, że to właśnie tutaj czują się u siebie, na miejscu. To tutaj są ich bliscy oraz coraz większe możliwości rozwoju i zatrudnienia.

Przedsiębiorcy starają się tworzyć jak najdogodniejsze warunki zatrudnienia, po to by coraz więcej potencjalnych pracowników nie musiało wyjeżdżać poza Polskę w poszukiwaniu zatrudnienia. Jedną z takich firm są Eko-Okna S. A. Obecnie jeden z największych pracodawców województwa śląskiego. Co czyni przedsiębiorstwo z Kornic tak atrakcyjnym? Przede wszystkim bardzo dobre i przejrzyste warunki pracy. Możliwość podnoszenia kwalifikacji, udziału w szkoleniach, bogaty pakiet socjalny, prywatna opieka medyczna, największy na Śląsku transport do zakładu pracy, karty Multisport, paczki na święta, premia w wysokości 1000 zł dla każdego, kto zdecyduje się na podjęcie pracy w firmie (min. 2-letni staż pracy u innego przedsiębiorcy) i wiele, wiele innych.

Magdalena Matusik / Adventure Media
Fot. Eko-Okna S. A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz