14 maja 2015

Piąta lokata kuźnian na rajdzie samochodów terenowych

Od 30 kwietnia do 3 maja na terenie Poligonu Wojskowego Gliwice oraz Kopalni Piasku "Kotlarnia" odbywał się rajd-zlot samochodów terenowych "Mutt 2015". W tej niezwykłej imprezie motoryzacyjnej wzięli udział dwaj mieszkańcy Kuźni - Adrian Zaremba i Robert Patalong.




"Mutt Wiosna 2015" to impreza przeprawowo-sportowa z elementami nawigacji oraz z podziałem na klasy. Trasa była jednakowa dla wszystkich, zaś podział na klasy dokonywany był zależnie od rodzaju i stopnia przygotowania pojazdu. Tegoroczna edycja była już 16. w historii rajdów.

Skąd u kuźnian zainteresowanie tego rodzaju sportem? - Kolega kiedyś kupił samochód terenowy i tak zaczęły się nasze jazdy. Po jakimś czasie sam zakupiłem terenowe auto, które od kilku lat wspólnie udoskonalamy, modyfikujemy i startujemy w rajdach - mówi Adrian. Jak dodaje, był to trzeci rajd jego samochodu, ale osobiście w tej imprezie startował po raz drugi.


W tegorocznym rajdzie wzięły udział 34 załogi, spośród których 17 go ukończyło. - Pod pojęciem ukończenia rajdu rozumie się przyjazd trzeciego dnia imprezy na miejsce startu i zdanie karty - tłumaczy kierowca. Zarówno przed rokiem, jaki i teraz załoga z Kuźni w swojej klasie (pojazdy ciężkie) zajęła 5. miejsce.


Aby samochód mógł wziąć udział w rajdzie, musi być odpowiednio wyposażony. Poza spełnieniem warunków dopuszczenia do ruchu według przepisów kodeksu drogowego, ubezpieczeniem, posiadaniem apteczki itp., musi być zaopatrzony w wyciągarkę (a najlepiej dwie), posiadać dobre koła, czy snorkel (filtr powietrza wyciągnięty na dach). - To podstawowe elementy, które umożliwiają taką zabawę - mów Adrian. Każde hobby pociąga jednak za sobą pewne koszty. Ile trzeba wyłożyć, by się dobrze bawić? Tego - jak tłumaczy mój rozmówca - nie da się wyliczyć, bowiem kto ile może włożyć w samochód, tyle on pochłonie pieniędzy.

Zawodnicy z Kuźni na jednym z etapów rajdu
(fot. Stowarzyszenie Miłośników Jazdy Terenowej Mutt Gliwice)

Rajd to odcinki specjalne rozgrywane zarówno w dzień, jak i w nocy. Co na takiej imprezie jest najtrudniejsze? - Zazwyczaj są to próby przejazdu, dużo wody, piony, na których trzeba się wyciągać, błoto... To są próby przygotowane typowo pod przeprawy, gdzie następuje sprawdzenie swoich sił i umiejętności. Nie każdy je podejmował. Komu się udało, to jechali - wyjaśnia A. Zaremba.


Kolejna taka impreza dopiero za rok, no chyba, że - jak podkreśla kuźnianin - jeszcze w tym roku coś uda się zorganizować. - Na razie trzeba auto doprowadzić do  dobrego stanu, bo w tej chwili nadal jest całe w błocie, a co będzie dalej - zobaczymy - kończy Adrian.

Bartosz Kozina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz