06 listopada 2012

Przebudowa skrzyżowania jednak wadliwa?

Okazuje się, że nie tylko mieszkańcy są krytycznie nastawieni do modernizowanego skrzyżowania ulic Świerczewskiego i Moniuszki. Wątpliwości mają też radni.




Na temat przebudowy wspomnianego wyżej ciągu komunikacyjnego pisałem niespełna trzy tygodnie temu. Poproszony wówczas o komentarz do całej sprawy, wiceburmistrz Bogusław Wojtanowicz uspokajał, że zadaniem przebudowy skrzyżowania jest zwiększenie bezpieczeństwa ruchu drogowego pojazdów oraz pieszych. W tym celu zmianie ma ulec organizacja ruchu na tym odcinku. Jednym z jej elementów jest dość mocno wcinająca się w skrzyżowanie tzw. wysepka. Problem jednak w tym, że owo wybrzuszenie - zdaniem wielu kierowców - doprowadziło do zawężenia jezdni i zamiast wpłynąć na poprawę bezpieczeństwa, stało się jego zagrożeniem.

Zdaniem Wojciecha Błajdy - kierownika referatu inwestycji i budownictwa, zawężenie miałoby "zniknąć" po wycięciu drzew, które rosną tuż przy drodze. Wówczas oba odcinki - zarówno ul. Świerczewskiego, jak i ul. Moniuszki - mają mieć tą samą szerokość, czyli 6 metrów. Czy na pewno tak się stanie?

Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej wątpliwości co do przebudowy krzyżówki wyrazili też radni. Jak się okazało, mieszkańcy kilkakrotnie interweniowali w tej sprawie u samego przewodniczącego rady, który odbył w krytykowanym miejscu dwa spotkania. W ich trakcie starał się wysłuchać argumentów ludzi, twierdzących, że modernizacja skrzyżowania wykonana jest niewłaściwie. - Nie jestem budowlańcem, więc postanowiłem w tej sprawie zasięgnąć rady fachowców - powiedział po sesji Manfred Wrona. - W tym celu udaliśmy się tam kolejny raz, tyle że o zmierzchu, by uniknąć niepotrzebnego zamieszania. Naszym zamiarem było przeprowadzenie próbnej jazdy tak w jedną, jak i w drugą stronę. Okazało się, że płynna jazda przez skrzyżowanie jest niemożliwa - mówi szef rady.

Jak zaznaczył przewodniczący Wrona - jeżeli wziąć pod uwagę zapewnienia, jakie otrzymał od wiceburmistrza oraz te, z którymi zapoznał się w internecie (szerokość jezdni i zmiana zasad pierwszeństwa), to na dziś nie ma możliwości bezkolizyjnego przejazdu. - Specjalnie - podkreślam raz jeszcze - wziąłem ze sobą ludzi, którzy się na tym znają. Ja się nie muszę na tym znać. Jestem użytkownikiem drogi, a nie budowlańcem. Powiedziano mi wprost, że wymiary tej drogi są niewystarczające i skrzyżowanie będzie kolizjogenne - dodał radny.

By raz jeszcze wyjaśnić sporne kwestie, na 6 listopada (wtorek) na godzinę 12:00 (na omawianym skrzyżowaniu) zapowiedziano spotkanie, które ma dać odpowiedź ws. bezpieczeństwa przebudowywanej krzyżówki. Swoją obecność zapowiedział również projektant. - Uważam, że jeśli coś na tym etapie jest źle zaprojektowane, to jest jeszcze czas, by to zmienić. Mam przekonanie, że coś jest nie tak - kończy przewodniczący Manfred Wrona.

Bartosz Kozina

7 komentarzy:

  1. nareszcie ktos mowi z sensem, bo to gołym okiem widac ze cos jest nie tak a reszta "władzy" to olewała

    OdpowiedzUsuń
  2. Ktoś jeszcze chce zarobić na tym skrzyżowaniu? Ciekawe ile będzie trzeba dopłacić z naszych kieszeni... Myślę że do 1/3 miliona złotych dojdziemy.

    OdpowiedzUsuń
  3. bo p. tokarska i p. skorka martwią sie przystankiem autobusowym na osiedlu a nie poważnymi sprawami

    OdpowiedzUsuń
  4. Np. jakimi? Ciekawa jestem co dla Ciebie jest ważne

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń